Partycypacja w Smart City

Temat partycypacji w Smart City jest istotnym aspektem. Nie sposób jednak zacząć o nim rozmawiać  bez wyjaśnienia tych pojęć. 

Partycypacja oznacza uczestnictwo, udział jednostek w większej grupie, formacji, czy sprawowaniu rządów. To sposób na aktywne branie udziału w wydarzeniach, które nas dotyczą. Rolą demokratycznych państw i miast jest włączać obywateli w proces decyzyjny, pytać ich o zdanie i działać zgodnie z głosem ludu. Specjalnym rodzajem partycypacji jest ta obywatelska, która dotyczy nas jako obywateli. Opiera się ona na komunikacji i dialogu z władzą i skupia się na wspólnym podejmowaniu decyzji. Stanowi więc istotny element demokracji. 

Smart City to tak zwane miasto inteligentne. Jak wyjaśnialiśmy w tym wpisie trudno uznać, że określenie to dobrze oddaje charakterystykę pojęcia. Nie chodzi tu bowiem tylko o inteligencję, a raczej inteligentne, czyli sprawne, elastyczne zarządzanie miastem. Dodatkowo należy nadmienić, że współczesne Smart Cities są projektowane zgodnie z ideą trzeciej generacji Smart City.. Miasta 3.0 charakteryzują się mocnym zorientowaniem na człowieka – mieszkańca i to jego jakość życia jest kluczową wartością. Są więc to jednostki ambitne i nowoczesne, mające za cel poprawę życia obywateli z wykorzystaniem technologii. Kluczowe wydaje się przyjęcie, że ważną rolę odgrywają kapitał ludzki i społeczny, edukacja, środowisko naturalne. Należy traktować więc smart city jako nowy paradygmat w rozwoju miejskim. 

Na czym polega partycypacja w Smart City?

Partycypacja w najnowszej generacji miast inteligentnych to uczestnictwo obywateli w procesie podejmowania decyzji  w wersji elektronicznej. Oznacza to, że wykorzystuje ona nowe technologie informacyjne i komunikacyjne (ICT – information and communication technologies) w procesie. Na zjawisko to używa się też określeń demokracja 2.0 lub e-demokracja. 

Technologia towarzyszy nam na co dzień. Nie wyobrażamy sobie już dnia bez smartfona, ani powrotu do poczty analogowej zamiast e-maili. Naturalne jest więc, że także partycypacja staje się cyfrowa. Badania OECD pokazały, że korzystanie z nowoczesnych technologii w istotny sposób wpływa na wzrost poziomu zaangażowania obywateli w sprawy publiczne. Ukuło się nawet nowe pojęcie demokracji cyfrowej (digital democracy). Określane z zakresu ICT oraz komunikacji internetowej (CMC) znajduje zastosowanie we wszystkich rodzajach mediów. Jego celem jest wzmocnienie politycznej demokracji i udziału obywateli w tym procesie. 

Elektroniczna partycypacja i bariery 

Należy tu jednak podkreślić, że narzędzia te nie mogą być jedyną formą partycypacji. W Polsce wciąż mamy problem z wykluczeniem cyfrowym. Pojęcie to nawiązuje do koncepcji wykluczenia społecznego, rozumianego jako brak dostępu do określonych dóbr niezbędnych do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. Wykluczenie cyfrowe nie wynika z samego tylko z braku połączenia z Internetem. Innymi przyczynami są: brak umiejętności posługiwania się komputerem, smartfonem, nieintuicyjna nawigacja stron czy niska prędkość łącza (szczególnie w małych miastach i na wsi).

Według badań CBOS na rok 2018 zaledwie 25% osób powyżej 65 lat i 51% w wieku 55–64 lata korzysta z Internetu, podczas gdy robi to zdecydowana większość ludzi młodych.

To prowadzi nas do stwierdzenia, że nowe narzędzia mimo, że obsługiwane głównie przez młode pokolenia Millenialsów i Generacji Z, uważanych jako digital native, muszą dalej być inkluzywne i projektowane w sposób nie pogłębiający wykluczenia. Dostrzeganie znaczenia kapitału społecznego, wiedzy oraz zaawansowanych technologii, pozwalających oszczędzać zarówno czas, jak i energię dla rozwoju miast, staje się wyznacznikiem efektywnego zarządzania w tych jednostkach.

Cechy e-partycypacji

Jak podkreśla Izabela Kapsa w publikacji “Elektroniczna partycypacja obywatelska

w miastach typu smart. Doświadczenia Polski na tle innych państw” cechy partycypacji obywatelskiej to: wpływ na mechanizmy demokracji bezpośredniej, rozwój dwustronnej komunikacji wyborca-polityk, wzrost zainteresowania procesami politycznymi (e-partycypacja) bądź wykorzystanie ICT do bieżącej pracy administracji publicznej (e-rząd)

„Nikogo nie trzeba chyba przekonywać, że sprawna e-administracja to w XXI wieku synonim sprawnego państwa”

– Anna Streżyńska, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, w latach 2015–2018 minister cyfryzacji 

Przykłady

Partycypacja elektroniczna w Polsce nie jest jeszcze czymś wszechobecnym. Sytuację jednak poprawiła “siła wyższa” w postaci pandemii COVID-19. To ona zmusiła wiele urzędów do przejścia w tryb pracy zdalnej oraz digitalizację materiałów. 

Najbardziej powszechnym przykładem “miejsca” do partycypacji są BIP (Biuletyn Informacji Publicznej), czyli system stron internetowych, stworzony w celu powszechnego udostępniania informacji publicznej w obrębie jednostek terytorialnych. Inne narzędzia to ePUAP czy strona obywatel.gov. Wart podkreślenia jest jednak fakt, że strony te mają funkcję głównie informacyjną. Na drabinie partycypacji jest to jeden z niższych szczebli. 

Arnstein, Sherry R. „A Ladder of Citzen Partcipaton”

Wyżej jest konsultowanie, do którego możemy zaliczyć budżety obywatelskie. To dwukierunkowa partycypacja, polegająca na partnerstwie między rządzącymi a obywatelami. Warto jednak zauważyć, że z ewaluacji dokonanej przez W. Kebłowskiego (W. Kębłowski, Budżet partycypacyjny. Ewaluacja, Warszawa 2014), w której ocenił 97 edycji budżetów partycypacyjnych w 72 samorządach. Wynika z niej, że tylko co dziesiąty budżet obywatelski spełnia wszystkie kryteria wynikające z definicji budżetu partycypacyjnego.

Przekazywanie informacji obywatelom na temat podjętych decyzji pozornie daje wrażenie szacunku i partnerstwa. Tak naprawdę jest jednak traktowaniem ich jako podwładnych, którzy jedynie zapoznają się z decyzjami podjętymi przez władzę. Konsultowanie idzie już krok dalej, ponieważ dopuszcza możliwość wypowiedzenia się obywateli. Wypowiedź ta, jak wiemy jednak z licznych konsultacji, nie musi być brana w ogóle pod uwagę.

„Jasne, że konsultacje”

Jak podkreśla wymieniona już wcześniej Izabela Kapska:

dobrym przykładem projektu konsultacyjnego jest częstochowski projekt „Jasne, że konsultacje”. Jego celem było zaktywizowanie mieszkańców do współuczestniczenia w życiu miasta. Działanie dokonywane było przez czynny udział w procesie kształtowania budżetu obywatelskiego, zapoznanie ich z zasadami podziału finansów, uczenie mieszkańców współdecydowania o kierunku rozwoju Częstochowy oraz zacieśnianie więzi w społeczności lokalnej.

“Rządy nie mogą dłużej postrzegać swoich obywateli jako problemu do zarządzania i rozwiązania. (…)  Przeciwnie, prawdziwy przywódca musi myśleć przyszłościowo i wyprzedzająco. Skuteczni liderzy światowi uznają, że obywatele są nie po to, by ich kontrolować, ale stanowią potencjał ludzki do podejmowania globalnych wyzwań i czynnego realizowania swoich dążeń. (…) A jest to możliwe tylko dzięki połączeniu technologii ze współpracą”. 
Ambasador Stuart W. Holliday

Trendy i oczekiwania 

Partycypacja elektroniczna w Smart Cities powinna przykuć uwagę włodarzy miast. Nie tylko zapewnia lepszą efektywność, ale także dobrze wpisuje się we współczesne trendy i zmiany zachowań ludzi. Jeśli zagadnienie to zrównamy z mapą trendów infuture to okaże się, że wypełnia ona przestrzenie zarówno trendów współczesnych, jak i tych przyszłościowych. I tak możemy zauważyć, że e-partycypację możemy zaliczyć do Smart Living, w ramach którego rozwiązania oparte głównie o nowe technologie wspierają codzienne życie człowieka tak, aby było łatwiejsze. Dodajmy do tego trend Seamless Tech. W jego ramach technologia, wpisując się w codzienne życie człowieka, staje się dla niego prawie niedostrzegalna. Przykładem może być nasz telefon – płatność bezgotówkowa, bilety, poczta. Smartfon integruje wszystkie te funkcje. Przyzwyczailiśmy się już do tego, że telefon nie służy już tylko do dzwonienia – to agregat potrzebnych technologii. Okazuje się, że przeniesienie debaty nad sprawami miejskimi do sieci jest wręcz koniecznością. 

Przyszłość jest już dziś

Miasta, by być konkurencyjne, muszą podążać za aktualnymi tendencjami. Dlatego też ważna jest podkreślenia idea globalizacji 4.0. To obszar łączący rozwiązania i idee, które odpowiadają na zmieniające się potrzeby i realia współczesnego, zdigitalizowanego świata oraz organizmów w nim funkcjonujących. Łączy się to z trendem Make Tech Human, czyli zauważalnemu naciskowi na coraz większą rolę technologii w służbie człowiekowi. Jak wspomina Natalia Hatalska, jest to Soft City, czyli idea miasta transparentnego, w którym mieszkańcom łatwiej jest wchodzić w relacje ze sobą i otaczającymi ich miejscami. To także miasto niesilosowe, które nie jest podzielone na niezależne od siebie działy i jednostki,  działające osobno w izolacji jedna od drugiej jak betonowe silosy.

Warto pamiętać także, że Smart City, to miasto, które na bieżąco bada swoich mieszkańców. W czasie rzeczywistym jest więc w stanie powiedzieć, co i jak się zmienia. To miasto tworzone w myśl zasady zrównoważonego rozwoju, gdzie technologia jest jednym z narzędzi budowania bezpiecznej, efektywnej i funkcjonalnej przestrzeni. Technologia jest jednym z narzędzi wspierających ten proces. W świecie w, którym mówi się wciąż o rosnącej roli danych, bazowanie na ich analizie i interpretacji, czyli tzw. „data-driven approach” staje się jednym z najważniejszych elementów cyfrowej transformacji.

Partycypacja to korzyści

Przywołując raz jeszcze raport OECD, warto wskazać na trzy główne zalety pogłębiania partycypacji: 

  • lepszą jakość polityki; 
  • większe zaufanie i akceptację polityki władz; 
  • współodpowiedzialność za tworzenie polityki. 

Na zakończenie nie pozostaje nie zacytować po raz ostatni Izabeli Kapskiej:

Zwiększenie partycypacji obywatelskiej to zatem wyzwanie dla państwa i samorządów. Powinny one prowadzić odpowiednią edukację obywatelską, a także dbać o rzetelność i realność stosowanych mechanizmów partycypacji. Im bardziej władza lokalna dopuszcza różne segmenty społeczności i grupy interesu do decyzji politycznych i dialogu społecznego, tym bardziej aktywna obywatelsko jest społeczność, tym większy jest globalny sukces lokalny. Poza działalnością edukacyjną, należy oczekiwać również zmian o charakterze legislacyjnym, wspierających czy nawet wymuszających większą intensywność interakcji między władzami samorządowymi i poszczególnymi segmentami społeczności lokalnej. Dobre prawo umożliwia, a czasem nawet pobudza innowacyjne rozwiązania w tym zakresie. Wprowadzenie mechanizmów partycypacyjnych pozwala na zwiększenie społecznej akceptacji realizowanych polityk, a także na optymalizację podejmowanych decyzji. 

Hałas w mieście

Nasz słuch jest zmysłem, którego nie można wyłączyć. Szacuje się, że 113 milionów osób doświadcza długoterminowego, utrzymującego się przez cały dzień, wieczór i noc hałasu ruchu ulicznego na poziomie co najmniej 55 decybeli (dB(A)). W większości państw Europy ponad 50% mieszkańców obszarów miejskich jest narażonych w ciągu dnia, wieczoru i nocy na hałas ruchu ulicznego na poziomie 55 dB lub więcej. Oznacza to, że mają do czynienia z zanieczyszczeniem hałasem.

Unia Europejska określa poziom narażenia długoterminowego na hałas przekraczający 55 decybeli jako wysoki. Żyjąc w ciągłym przesyceniu odgłosami i dźwiękami, ludzie nauczyli się jednak ignorować swoje środowisko akustyczne. Nie zwracamy uwagi na dźwięki, które nas otaczają. Zgodnie ze Światową Organizacją Zdrowia natężenie hałasu wywiera znaczący wpływ na nasze zdrowie. Oczywiście, bariery akustyczne, pochłaniacze dźwięku stosujemy coraz częściej, normalizujemy także dopuszczalne normy hałasu. Wszystko to pomaga zmniejszyć występowanie problemu, ale wydaje się, że to wciąż wyzwanie, które cywilizacyjnie uznajemy za błahe i nieodłączną część codzienności.  Mimo że nie jest widoczny, jego skutki, takie jak stres, zmęczenie czy problemy z koncentracją, z pewnością są odczuwalne. 

Zanieczyszczenie hałasem

Zanieczyszczenie hałasem, znane również jako hałas środowiskowy lub zanieczyszczenie dźwiękiem, to zjawisko rozprzestrzeniania się hałasu negatywnie wpływającym na działalność ludzi i zwierząt. Definiuje się je jako ciągłe i uporczywe zwiększenie na danym terenie poziomu hałasu zmieniającego naturalny krajobraz dźwiękowy ekosystemu. W naszym otoczeniu istnieje wiele źródeł hałasu, naukowo dzieli się je na trzy kategorie hałasu:

  • przemysłowy
  • środowiskowy
  • komunikacyjny 

To ten ostatni właśnie jest najbardziej popularny w Europie, w tym w Polsce. 

Odpady, zanieczyszczenia powietrza, walka z nieczystościami z racji swej materialności dawno zostały już zauważone jako istotny problem. Są łatwo wykrywalne, widoczne. Hałas jest natomiast zanieczyszczeniem niematerialnym. Może po­wstawać na ograniczonej przestrzeni (np. obiekt przemysłowy, impreza masowa), ale też na przestrzeni bardzo rozległej (np. droga, linia kolejowa). Może mieć przy tym różny charakter. Bywa ciągły i jednostajny, do części hałasu zdążyliśmy się przyzwyczaić cywilizacyjnie. Pod uwagę wziąć jednak należy fakt, że niektóre ze źródeł hałasu obejmują obszary mieszkalne i miejsca pracy. Ten problem wydaje się szczególnie ważny ze względu na pobyt stały ludzi w tym obszarze. Do tego typu zanieczyszczeń zaliczyć możemy głośną muzykę, hałas transportowy (ruch drogowy, kolejowy, samoloty, itp.), koszenie trawników, place budowy i zachowania ludzi. 

Tymczasem, według Światowej Organizacji Zdrowia hałas jest drugą, zaraz po smogu, najważniejszą przyczyną środowiskową złego stanu zdrowia. Powoduje rocznie około 16 600 przypadków przedwczesnej śmierci w Europie. Szacuje się, że narażonych na nadmierny hałas jest prawie 32 miliony dorosłych osób, a ponad 13 milionów dorosłych cierpi na zaburzenia snu.

Źródła hałasu

Głównym źródłem zanieczyszczenia hałasem w Europie jest ruch uliczny – informuje nowy raport EEA „Noise in Europe – 2020” („Hałas w Europie – 2020”). Coraz mniejsze znaczenie ma hałas przemysłowy. Zwiększa się natomiast oddziaływanie hałasu związanego z rozwojem komunikacji lotniczej, w większości ograniczonego do obszarów położonych wokół lotnisk. Raport zawiera aktualizację trendów zanieczyszczenia hałasem w latach 2012–2017. Monitorowanie tego zjawiska jest istotne, ponieważ w kolejnej dekadzie poziom hałasu będzie rósł zarówno na obszarach miejskich, jak i wiejskich ze względu na rozwój miast i coraz większe zapotrzebowanie na mobilność. 

Różne przepisy dotyczące ochrony środowiska określają dopuszczalny poziom hałasu oddziałującego na dane tereny. Zarówno Unia Europejska, jak i polskie Prawo Budowlane określa dopuszczalny poziom dźwię­ku mierzonego na granicy terenu lub przed elewacją budynku. 

Skutki hałasu

Nadmierny hałas ma niekorzystny wpływ na zdrowie. Oczywiście, osłabia słuch, powoduje czasowe lub trwałe przesunięcie progu słyszenia, a w szczególnych sytuacjach nawet utratę słuchu. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę, że hałas wpływa także na cały organizm. To on odpowiedzialny jest za zaburzenia i dolegliwości ogólnoustrojowe w poszczególnych układach człowieka. Na skutek zbyt częstych i intensywnych bodźców dźwiękowych, organizm uwalnia adrenalinę, ta zaś, występująca w nadmiarze, może doprowadzić do nadciśnienia czy nawet zawału. W układzie krążenia powoduje zmiany w naczyniach włosowatych i mięśniu sercowym. W efekcie dochodzi do zaburzeń rytmu serca, przyspieszeń czynności serca, i nadciśnienia. Co więcej, głośne dźwięki wpływają na uczucie zmęczenia. Szczególnie odczuwalne jest to w miejscu pracy, gdzie zjawisko to wpływa na poziom zmęczenia i obniżenie koncentracji. Takie środowisko pracy staje się wykańczające i przekłada się na problemy z komunikacją.  Hałas zaś w miejscu zamieszkania wpływa na sen. Powoduje jego zaburzenia a tym samym możliwości regeneracyjne organizmu. Warto dodać, że obecnie w zamkniętych przestrzeniach spędza się 90% czasu. 

Czy można przeciwdziałać? 

Hałas jest problemem, o szkodliwości i wpływie którego coraz bardziej zaczynamy zdawać sobie sprawę. Wspomniane już dyrektywy unijne i rozporządzenia ministra to niektóre z dokumentów, które kontrolują tę kwestię. Warto zauważyć, że są one uaktualniane i stają się coraz bardziej restrykcyjne. 

Dyrektywa Unii Europejskiej, poświęcona zanieczyszczeniu powietrza, mówi w tej kwestii:

„Poziomy hałasu w środowisku są coraz wyższe na obszarach miejskich, głównie z powodu coraz większego ruchu na drogach oraz coraz intensywniejszej działalności przemysłowej i rekreacyjnej. Szacuje się, że około 20 % ludności UE jest narażone na poziomy hałasu uznawane za niedopuszczalne. Może mieć to wpływ na jakość życia, a także może prowadzić do znacznego poziomu stresu, zaburzeń snu oraz niekorzystnych skutków dla zdrowia, takich jak choroby układu krążenia. Hałas nie pozostaje również bez wpływu na dziką faunę”.

Narażenie człowieka na hałas monitorowane jest na mocy dyrektywy dotyczącej hałasu z uwzględnieniem dwóch progów sprawozdawczości:

  • wskaźnika dla dnia, wieczoru i nocy (L-den), który mierzy narażenie na ‘hałas uciążliwy’
  • wskaźnika dla nocy (L-night), który służy do określania zakłóceń snu

Takie progi sprawozdawczości są wyższe od wartości zalecanych przez WHO. Obecnie nie ma też żadnego mechanizmu pozwalającego śledzić postęp w kontekście niższych wartości tego ostatniego wskaźnika.

Hałas – sposoby zapobiegania

Metody zapobiegania zanieczyszczenia hałasem podzielić można na dwie kategorie: aktywne i pasywne. Metody aktywne mają na celu zmniejszanie poziomu hałasu emitowanego przez opracowywanie nowych technologii. Pozwala to na redukcję natężenia generowanego, np. przez samolot. Przykłady najpopularniejszych działań mających ograniczyć hałas w miastach obejmują zastępowanie starszych, utwardzonych dróg drogami z gładszą nawierzchnią asfaltową, lepsze zarządzanie przepływem ruchu i ograniczenie prędkości do 30 kilometrów na godzinę. 

Metody pasywne to głównie ekrany akustyczne. Spotkamy je najczęściej głównie wokół największych dróg i lotnisk. We Wrocławiu zainstalowane ekrany o wysokości 6 metrów są zdolne do ograniczenia poziomu hałasu wokół lotniska o 12 decybeli. Ma to jednak wyjątkowo zły wpływ na środowisko naturalne. Ekolodzy podkreślają, że znacznie większym zagrożeniem niż hałas, jest dzielenie przez nowe drogi istniejących i dobrze funkcjonujących ekosystemów. Zwierzęta wędrując na stare miejsca żerowania, giną na dro­gach albo są od nich odcinane. Tunele i kładki dla zwierząt nie do końca spełniają przy tym rolę. Zwłaszcza gdy są one wadliwie zaprojektowane i usytuowane bez dostosowania do lokalizacji. 

Złożoność problemu pokazuje także fakt, że kwestia hałasu może pojawić się na różnych etapach. O ile wspomniane już dokumenty kontrolują to w trakcie budowy do momentu oddania budynku do użytkowania, o tyle zarówno nasze zachowania (w mieszkaniu, czy w miejscu pracy) jak i sąsiada to kwestia już trudna do ustalenia. Wtedy warto zadbać o akustykę na własną rękę i sprawić, by pomieszczenie było tłumiące i zapewniające akustyczny komfort. 

Rola świadomości

Nad zwiększeniem świadomości w zakresie problematyki zanieczyszczenia hałasem pracują także różne fundacje i stowarzyszenia. Stowarzyszenie na Rzecz Lepszej Akustyki w Budynkach „Komfort Ciszy” propaguje wiedzę na temat wpływu akustyki budynków na osoby tam przebywające. Podejmowane są też działania w celu poprawy świadomości i zmiany zachowania ludzi. To przykładowo propagowanie chodzenia pieszo lub korzystania z mniej hałaśliwych środków transportu – rowerów czy pojazdów elektrycznych.

Wiele regionów wyznaczyło także tak zwane obszary ciszy. W większości są to parki i inne przestrzenie zielone – gdzie mieszkańcy mogą schronić się przed hałasem miasta. Konieczne są jednak dalsze działania w zakresie tworzenia i zabezpieczania obszarów ciszy poza miastami oraz poprawy dostępności takich terenów w miastach.

Jak podaje portal Instytut Spraw Obywatelskich, działania, które pozwalają ograniczyć niekorzystne oddziaływanie planowanych inwestycji na ludzi:

  • Sprawdzenie i opiniowanie projektu inwestycji, a zwłaszcza raportu oddziaływa­nia na środowisko.
  • Negocjacje – wymuszenie w projekcie zmian umożliwiających zmniejszenie uciąż­liwości obiektu i /lub ograniczenie liczby ludzi narażonych na jego oddziaływanie.
  • Nadzór nad realizacją inwestycji.
  • Pilnowanie zgodnej z ustaleniami eksploatacji obiektu (np. szybkiej naprawy uszkodzonej nawierzchni).

Działania, które pozwalają ograniczyć niekorzystne oddziaływanie istniejących obiektów na ludzi:

  • Zwrócenie uwagi władz lokalnych i mediów na problem hałasu.
  • Dokładna inwentaryzacja źródeł hałasu:
    •  identyfikacja źródeł hałasu,
    • pomiary poziomu dźwięku zgodnie z obowiązującymi przepisami,
    • ocena liczby ludzi narażonych na oddziaływanie obiektu.
  • Propozycje rozwiązań problemu:
    • rozwiązania administracyjne,
    • rozwiązania inwestycyjne.
  • Egzekwowanie realizacji ustaleń.
  • Pilnowanie należytego działania zrealizowanych rozwiązań.

Podobnym problemem jest zanieczyszczenie światłem, o którym pisaliśmy tutaj.

Zanieczyszczenie światłem

Zanieczyszczenie światłem brzmi jak absurdalny problem. Światło kojarzy nam się pozytywnie, a jasne miejsca są dla nas naturalnie bezpieczne. Od wieków to latarnie nawoływały marynarzy do portu, a na gankach wielu domów zapalone światło oznaczało wyczekiwanie i zaproszenie. Zatrwożeni rodzice zaś zawsze ostrzegają dzieci, żeby nie chodziły po ciemnych zaułkach – powszechnie wiadomo, że oświetlone ulice oznaczają bezpieczeństwo. Jednak to, co oczywiste w ludzkiej skali i oddziałujące na nas bezpośrednio, w danej chwili, w szerszej perspektywie niekoniecznie jest dobre dla środowiska. 

Stosunkowo nowe badania (świadomość szkodliwych skutków zanieczyszczenia światłem rozpoczęła się na początku XX wieku, ale wysiłki na rzecz zaradzenia skutkom rozpoczęły się dopiero w latach 50.) podnoszą problem zanieczyszczenia świetlnego i zaliczają go do rodzajów zanieczyszczeń środowiska porównywalnych do skażenia gleby i wody oraz powietrza

Czym jest zanieczyszczenie światłem?

Czym właściwie jest więc zanieczyszczenie światłem? 

Jest to nadmierne występowanie antropogenicznego (pochodzącego od człowieka, nie występującego w naturze), sztucznego światła w nocy, które zmienia naturalne warunki środowiskowe (czasami o pojęciu tym mówi się także w ramach nadmiernego oświetlenia przestrzeni wewnątrz budynków, jednak na potrzeby tego artykułu przyjmujemy definicję ograniczającą się do terenów poza budynkami). Jest to efekt uboczny urbanizacji. 

Zanieczyszczenie światłem jest problemem globalnym i dotyczy wszystkich miejsc na Ziemi, do których dotarła elektryfikacja. Nadmiar światła nocą jest szkodliwy nie tylko dla ludzi i zwierząt, ale także dla roślin

 – biolog prof. Krystyna Skwarło-Sońta. 

Wydawać by się mogło, że problem ten jest nam odległy i nie ma większego znaczenia. Takie myślenie to jednak poważny błąd. Nieco ponad 100 lat temu w nocy można było wyjść na zewnątrz, nawet w mieście i zobaczyć Drogę Mleczną na niebie. Możliwość oglądania tysięcy gwiazd była częścią codziennego życia, która szeroko inspirowała artystów, takich jak, na przykład Van Gogh.

Gwiaździsta noc (hol. De sterrennacht) – Vincent van Gogh
// Wikimedia Commons //

Ponad połowa światowej populacji żyje obecnie w miastach. Szacuje się, że 3 na 4 osoby żyjące tam nigdy nie doświadczyły widoku rozgwieżdżonego nieba w nocy. Pokazuje to skalę występowania zjawiska. Pozwalając zdegradować nocne niebo, nie tylko tracimy nasze dziedzictwo kulturowe (np. tym, co uczyniło nas tym, kim jesteśmy), ale także pogłębiamy problemy bezpieczeństwa, oszczędności energii, zdrowia i wpływów na przyrodę. 

Przyczyny

Skąd się jednak bierze takie zanieczyszczenie? Czy to nie jest naturalny koszt rozwoju cywilizacji? Cóż – i tak i nie. Jako ludzkość wciąż się rozwijamy i odkrywamy efekty naszych działań. Tak jest i w tym przypadku. Oświetlenie uliczne, reklamowe i iluminacje obiektów architektonicznych oraz stadionów sportowych na stałe wpisały się w nasz krajobraz i nie potrafilibyśmy bez nich funkcjonować. Walka z zanieczyszczeniem świetlnym nie polega przy tym na ich usuwaniu, a raczej kontrolowaniu jego zasięgu i przemyślanym stosowaniu – także wobec coraz nowych rozwiązań. Przy współczesnym stylu życia społeczeństw nie jest możliwe całkowite wyeliminowanie nocnego oświetlenia, jednak jego racjonalne używanie może przyczynić się nie tylko do ograniczenia zanieczyszczenia świetlnego, ale i do oszczędności energii.

Ogólny charakter problemu ilustruje grafika poniżej: światło padające z ulicznej lampy jest niekontrolowane, skierowane tak, że oświetla budynek, oświetla o wiele więcej, niż potrzebny obszar. Dodatkowo, światło jest niebieskie, czyli wywierające najbardziej szkodliwy wpływ na środowisko. 

Ryc. 01 – Zanieczyszczenie świetlne – jak działa?

Spektrum problemu jest więc całkiem szerokie. Stopień zanieczyszczania świetlnego i jego wpływ zależą od konstrukcji opraw oświetleniowych, a dokładniej od tego, jak kierunkują strumień światła oraz od barwy emitowanego światła. 

Najkorzystniejsze są oprawy nie emitujące światła w niepotrzebnych kierunkach, zwłaszcza w górę. O takie oświetlenie dbają certyfikaty LEED czy BREEAM. Odpowiednie ukierunkowanie może pozwolić na zmniejszenie mocy źródła światła, co może przyczynić się do zmniejszenia emisji dwutlenku węgla. 

Ryc. 02 – Zanieczyszczenie świetlne – przykład oprawy oświetleniowej otwartej
Ryc. 03 – Zanieczyszczenie świetlne – przykład oprawy oświetleniowej osłoniętej

Ryc. 04 – Zanieczyszczenie świetlne – przykład oprawy oświetleniowej odcinającej

Obecnie coraz częściej oprawy przeznaczone do oświetlenia ulicznego posiadają płaskie klosze z ograniczeniami kierunku oświetlenia, dzięki czemu zmniejsza się straty światła. Najlepszymi są oczywiście te zapewniające pełne odcięcie światła (ryc. 04). Ich klosze nie emitują żadnego światła pod kątem większym niż 90 stopni od źródła światła. 

Coraz częściej stosuje się systemy zmniejszające moc oświetlenia w godzinach kiedy jest ono najmniej potrzebne. To charakterystyczny przykład rozwiązań z zakresu Smart City 3.0. Pamiętać należy jednak, że każde sztuczne źródło światła umieszczone poza zamkniętym budynkiem przyczynia się do zwiększenia zanieczyszczenia świetlnego. 

LED lepszy?

Wiele dużych miast zaczyna walczyć z nadmiernym oświetleniem, głównie ze względu na płynące z tego tytułu oszczędności. Kiedy Los Angeles zastąpiło ponad 150 000 latarni ulicznych diodami LED, miasto zaoszczędziło około 8 milionów dolarów rocznie. To ponad 60 procent ich kosztów energii.

Zmiany zauważalne są w większości centrów miast. Teraz diody LED, napędzają rewolucję w także w oświetleniu zewnętrznym, która może drastycznie obniżyć zużycie energii zarówno dla indywidualnych konsumentów, jak i całych miast. Ale przejście na oświetlenie LED, chociaż daje lepsze wyniki budżetowe, znacznie zwiększa zanieczyszczenie światłem, ponieważ czyste niebo rozprasza głównie światło o krótkiej długości fali. Widać to wyraźnie na fotografiach, np. włoskiego Mediolanu z 2012 i 2015 r. 

Milan – widoczne zmiany po zaintalowaniu świateł LED

Oświetlenie uliczne w mieście zmieniło się z żółtego / pomarańczowego (lampy sodowe) na białe (LED), podczas gdy otaczające obszary pozostały żółto / pomarańczowe. 

Milan – centrum z LEDowym oświetleniem wyraźnie odcinające się białym światłem

Globalne badanie prowadzone przez Christophera Kyba z niemieckiego Centrum Badań Naukowych GFZ, wykazało, że ilość sztucznego światła pochodzącego z powierzchni Ziemi w nocy wzrastała w promieniu i zasięgu o 2 procent każdego roku. 

Diody LED są tańsze niż poprzednie alternatywy, mają jednak swoje ukryte koszty. Ludzie mają tendencję do ich nadmiernego wykorzystywania i prześwietlania. Bez odpowiedniej osłony te znacznie jaśniejsze żarówki rzucają duże ilości zmarnowanego światła we wszystkich kierunkach. Co więcej, niedrogie białe diody LED, często spotykane w latarniach ulicznych, emitują fale o długości niebieskiego światła, które odbijają się w atmosferze, potencjalnie zwiększając blask nieba. Wiadomo również, że te długości fal wpływają na zwierzęta – w tym na ludzi – bardziej dramatycznie niż światła emitowane w innych częściach spektrum.

Co więc robić?

Rozwiązaniem nie jest oczywiście usunięcie wszystkich elementów świetlnych. Potrzeba jednak skupienia uwagi na tym problemie i budowania świadomości jego istnienia. Racjonalne używanie oświetlenie może przyczynić się nie tylko do ograniczenia zanieczyszczenia świetlnego, ale i do oszczędności energii. Przestrzeganie zasad związanych z używaniem sztucznego oświetlenia, unikanie błędów – to jedne z rzeczy, które możemy zrobić już dzisiaj.  

Świadomość problemu

Zjawisko zanieczyszczenia światłem zostało zdefiniowane stosunkowo niedawno. W związku z tym ciągle poznajemy skalę oddziaływania i to jak jest szkodliwe. Poprzez uwarunkowania ewolucyjno – kulturowe, światła nie kojarzymy z zanieczyszczeniem. Światło jest nadal symbolem bezpieczeństwa w najmniejszej, ludzkiej skali.  Ciemność powinniśmy traktować, jako ważną część tego środowiska na równi z atmosferą, glebą i wodą. 

Ważna jest tu edukacja w tym temacie, a także certyfikacja inwestycji. Na przykład, jeden z ważniejszych obecnych certyfikatów – LEED, posiada osobny dział w tej kategorii – Credit for Light Pollution. 

Zmiana ilości światła pochodzącego od oświetlenia zewnętrznego w latach 1992-2010 w Europie. Zdjęcia wykonane instrumentem OLS na satelitach DMSP. 

Konstrukcja oprawy

Wspomniana już forma lampy i klosza daje znaczną poprawę w efektywności oświetlenia. Szacuje się, że oświetlenie zupełnie nieodcinające w 50 procentach jest marnotrawione, a jedynie w 40 użyteczne (pozostałe 10 procent to poświata). IESNA (Illumination Engineering Society of North America) klasyfikuje oprawy mające osłonę, która całkowicie zasłania górną powierzchnię lampy jako odcięte i całkowicie odcięte –  pozwala to na ograniczenia w emitowaniu niepotrzebnego światła. 

Barwa

Mając na względzie koszty, stosowne jest oczywiście używanie oświetlenia typu LED. Należy jednak pamiętać, że zaleca się wytwarzanie białego, ciepłego światła. Wiele świateł LED emituje niebieskie światło o krótkiej długości fali. Łatwo rozprasza się w atmosferze, co powoduje zmęczenie oczu, upośledza widzenie w nocy i zwiększa zanieczyszczenie światłem. 

Kryteria

Wspomnieliśmy już, że powszechność opraw LED powoduje ich często nadmierne monotowanie. Warto więc mieć na względzie wymagania, które powinno spełnić oświetlenie. Powinniśmy mieć na względzie określenie krytycznych warunków, które mają na celu wprowadzenie źródeł światła.Warto zadać sobie pytania:

  • czy oświetlenie jest potrzebne w danym miejscu? 
  • który obszar musi być oświetlony? 
  • ile oświetlenia jest potrzebne?
  • jaka jasność jest wystarczająca? 

Jednym z kryteriów powinno być także określenie kiedy wymagane jest oświetlenie w danym miejscu. Obecnie możliwe jest stosowanie systemów zmniejszających moc oświetlenia w godzinach kiedy jest ono najmniej potrzebne. Tak działa na przykład instalacja timerów lub czujników ruchu (gwarancja zachowania bezpieczeństwa i oświetlenia w razie potrzeby).

Wspomnieć warto tu także o wyłączaniu zbędnego oświetlenia i stosowaniu systemów zmniejszających moc oświetlenia w godzinach kiedy jest ono najmniej potrzebne. Nie mniej ważne jest także ograniczenie występowania niewłaściwego widma emisji i dostosowanie oświetlenia zewnętrznego, aby nie oświetlało terenów sąsiednich działek. 

Niewłaściwe oświetlenie – ingerujące w działkę i budynek
właściwe oświetlenie – skierowane tylko tam, gdzie jest potrzebne – na ulicę.

Parki ciemnego nieba

W celu ochrony ciemnego nieba, na świecie wyznaczane są specjalne obszary – parki ciemnego nieba. Mogą one być włączone do sieci parków ciemnego nieba certyfikowanych przez International DarkSky Association. Pomagają one w zachowywaniu obszarów, które nie są zanieczyszczone światłem (lub są w niewielkim stopniu). Ich tworzenie wpisuje się w politykę zrównoważonego rozwoju. Oznacza to dbanie o stan środowiska i konieczność zachowania go w stanie  nie gorszym niż obecny; 

Parki ciemnego nieba pełnią też ważną rolę edukacyjną, uświadamiając jak poważnym problemem jest zanieczyszczenie światłem. Są one także wspaniałą atrakcją turystyczna, gdzie każdy może zobaczyć nocne niebo pełni jego okazałości.

Szacuje się, że w Stanach Zjednoczonych 80% populacji, a w Unii Europejskiej 67%, mieszka na obszarach, w których nocne niebo nigdy nie jest ciemniejsze niż przy Księżycu świecącym w pełni. 

Zieleń i infrastruktura

Zieleń to kolor który kojarzy nam się ze zdrowiem, spokojem i relaksem. Stanowi kolor uzdrowienia, nadziei i wolności. Od zawsze powtarza się, że człowiek czuje się lepiej w otoczeniu natury. Jak można to zbadać? Czy faktycznie jest nam tak potrzebna? Jakie są konsekwencje jej usuwania?

Zieleń w mieście

Żyjemy w środowisku zbudowanym. Urbanizacja terenów postępuje w galopującym tempie, a miasta zwiększają swoje populacje. Metry kwadratowe za działki osiągają niebotycznie wysokie ceny, niezależnie od lokalizacji. Brak planów miejscowych powoduje betonowanie każdej działki i zabudowywanie wolnych terenów. Wydaje się, że na parki i skwery nie starcza nam już miejsca – w końcu to „cenne powierzchnie”, których miasto, wydaje się, nie chce tak „marnować”. 

Takie myślenie to poważny błąd. Miasto to organizm, który funkcjonuje na zasadzie wielu zależności. Jak podkreślają naukowcy, „jest specyficznym układem przestrzennym, w którym warunki życia ludzi wynikają ze sposobu zarówno zorganizowania życia, jak i ukształtowania przestrzeni miejskiej” (Czekaj, Wódz 1991), a „niszczenie środowiska naturalnego powoduje niszczenie samego człowieka” (Sajdok, 1990). Często efekty, niewidoczne w krótkim odstępie czasu, ujawniają się dopiero później. Tak też jest właśnie z terenami zielonymi. To obszary, których chętnie się pozbawiamy, a ichmiejsce zajmują budynki, betonowe place i szerokie ulice. Efekt? Wyspy ciepła, niezdrowe powietrze i ogólna niechęć do korzystania z przestrzeni publicznych. 

Znalezione obrazy dla zapytania corbusier meme

Kolor nadziei.

Do tego wszystkiego nowe tereny, a także przestrzenie rewitalizowane najczęściej nie uwzględniają zieleni lub zastępują tę starą nową, znacznie mniejszą, bez możliwości ekspansji na terenie. Rachityczne drzewka w doniczkach na morzu betonu to ostatnio główny trend wśród projektantów przestrzeni miejskich. Więcej o tym dlaczego tak jest pisałam już na łamach Klubu Jagiellońskiego. Tymczasem zdrowe miasto bardzo potrzebuje terenów zielonych. Parki, skwery czy aleje ocienione dojrzałymi drzewami są istotnym elementem, bez którego niemożliwe jest sprawne funkcjonowanie człowieka. 

Badacze ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu w Exeter, odkryli, że stworzenie większej powierzchni takich terenów w miastach jest korzystne dla zdrowia publicznego. Osoby przenoszące się do zielonych okolic przeważnie doświadczały natychmiastowej poprawy zdrowia psychicznego, która utrzymywała się przez co najmniej 3 kolejne lata. Odkrycie to jest więc istotną wskazówką i powinno być wytyczną dla miejskich planistów. Taki charakter okolicy mógłby dostarczyć istotnych korzyści lokalnym społecznościom, wpłynąć na zdrowie ludzi i poprawić ich jakość życia. 

Inne badanie pokazało bowiem, że mieszkańcy są bardziej zadowoleni z życia, gdy w okolicy ich miejsca zamieszkania znajdują się skwery i parki. Co ciekawe, efekt ten jest niezależny od tego kim jesteśmy, jakie mamy prace i zarobki czy jaki mamy model życia. Wniosek jest prosty: zieleń wpływa na nasz organizm pozytywnie niezależnie od tego, czy jesteśmy tego świadomi czy nie. 

Jak podkreślają eksperci, nawet krótkie, systematyczne przebywanie na terenach zielonych poprawia nastrój oraz umiejętność koncentracji i myślenia. Badania wykazały, że dobry dostęp do terenów zielonych zmniejsza ryzyko zachorowania na choroby psychiczne nawet o 55 proc. Te małe, często niedostrzegalne wręcz jednostkowo korzyści, są bardzo istotne, szczególnie gdy mówimy o ogóle jakości życia całego społeczeństwa.

Zielona infrastruktura  

Jak pokazują badania, już pas zieleni wysokości i szerokości dwóch metrów jest w stanie spełnić funkcję filtra pyłowego. Analizy PAP potwierdziły, że u dzieci mieszkających w sąsiedztwie terenów zielonych rzadziej występowały objawy chorobowe w wieku dorosłym – ryzyko zachorowań zmniejszyła się aż o 71%. 

Współcześnie zieleń określana jest często mianem „zielonej infrastruktury”, ponieważ pozostaje także bardzo technicznym narzędziem, o równie istotnej roli w mieście. I tak, oprócz wyżej wymienionych zalet, stanowi też bardzo dobrą izolację akustyczną. Możliwości tłumienia wzrastają oczywiście wraz z powierzchnią liści, gęstością zadrzewienia i wielkością drzewostanu. Warto pamiętać, że należy także sadzić drzewa iglaste, ponieważ nie gubią igieł na zimę oraz żywopłoty mogące służyć jako krzewy ozdobne i dobre bariery dźwiękowe. 

Po trzecie tereny zielone ograniczają efekt „miejskiej wyspy ciepła”, czyli nadmiernego nagrzewania się obszarów zurbanizowanych. Funkcje chłodzące związane są z utrzymywaniem odpowiedniej wilgotności, zatrzymywaniem i parowaniem wody. W lecie różnica temperatur między centrami miast, gdzie zieleni jest mało, a przedmieściami może osiągnąć nawet 4 stopni Celsjusza.

Znalezione obrazy dla zapytania roznica temperatur zielen

Zieleń zapewnia także odpowiednią bioretencję, jest pomocna w zarządzaniu wodą, także tą burzową. Nawałnice to w dobie zmian klimatycznych coraz częściej spotykane zjawisko, a tereny zielone mogą w tym obszarze bardzo pomóc. Kryzys wodny w Polsce również skłania do postrzegania wody, jako zasobu, który musimy oszczędzać.

W każdej skali

Nie każdy jednak może pozwolić sobie na zieleń w otoczeniu.

Dlatego też wszystkim tym, którzy chcą zadziałać na mniejszą skalę polecam zapoznać się z elementami zielonymi w budynku. Dachy, ściany czy ogrody na tarasach to tylko elementy, które można ciekawie wkomponować w strukturę zarówno bliku, jak i domku. Co prawda nie mają one aż tak dużego wpływu, jak wielki park na poziomie gruntu, ale działają dobrze na małą skalę. Dla środowiska jest to bardzo cenne, ponieważ utrzymują niższą temperaturę budynku, zmniejszając potrzebę klimatyzacji.

Rośliny w mieszkaniach to również super opcja. W pomieszczeniu zdecydowanie bardziej odczujemy, jak produkują one tlen i nawilżają powietrze. Ponadto, rośliny zmniejszają elektryczność statyczną. Dodatkowo są też… modne. Coraz częściej występują jako ozdoby, elementy wyposażenia i obecnie można je wybrać tak, żeby dopasować swoje zdolności do potrzeb rośliny. Polem do popisu może być tu też loggia czy balkon. Mogą one spełnić funkcję zarówno pokoju do relaksu jak i eko-ogródka. Warzywa z powodzeniem można uprawiać w pojemnikach na balkonie. To idealna alternatywa, gdy nie mamy działki i ogrodu a chcemy mieć własne, zdrowe i ekologiczne plony. 

W tym duchu utrzymany jest też trend jest miejskiego ogrodnictwa (urban gardening, urban farming). Świadczą o tym aktywności takie jak dziewczyny z Inspektów czy akcja „Nasz ogród społeczny”

Podobny obraz

Zieleń +

Otoczenie zieleni to jak widać konieczność, a jednocześnie ogromne wyzwanie dla włodarzy miast. Według normy WHO obszar zieleni powinien zajmować 50 m2 na jednego mieszkańca aglomeracji. Tymczasem w Bydgoszczy (najlepiej wypadającej pod tym względem) jest to 36 m2. Czy to już czas by mówić o działaniu na szkodę społeczeństwa? Tego nie wiem. Wiem natomiast, że te kilka chwil w otoczeniu zieleni jest zbawienne dla mieszkańców. Dlatego więc podczas projektowania zarówno miast jak i budynków mieszkalnych czy biurowców czy naszych mieszkań szczególny nacisk powinien być położony na dostęp do zieleni. 

Oryginalnie tekst ten ukazał się na blogu pieing.cafe

Przeczytaj też Rozwiązania Smart City, które warto znać

Dane satelitarne w miastach

Kosmos a miasto na pierwszy rzut oka mają niewiele wspólnego. W końcu wszechświat to coś nieskończonego, odległego i prawdopodobnie nie jest pierwszą rzeczą, o której myślimy wstając rano i jadąc do pracy. Miasto zaś to jego odwrotność – mamy je na co dzień, na wyciągnięcie ręki. To tu w większości funkcjonujemy, spędzamy czas, mieszkamy, pracujemy. Te dwie rzeczy łączy jednak bardzo specyficzna rzecz, a mianowicie dane satelitarne. 

Od czego to się zaczęło?

Dane satelitarne wykorzystuje się do monitoringu od prawie sześćdziesięciu lat. Pierwsze zdjęcia Ziemi z kosmosu zrobiono podczas lotów suborbitalnych w 1946 r. Zdjęcia satelitarne Ziemi natomiast po raz pierwszy zostały wykonane 14 sierpnia 1959 r. przez amerykańskiego satelitę Explorer 6. 

Pierwsze zdjęcia z kosmosu podczas lotu V-2 No. 13 wystrzelonym przez USA 24 października 1946 roku źródło: Wikipedia.

Nie oszukujmy się, daleko im do tego, co teraz oferuje w swych ogólnodostępnych albumach NASA. Odsetek ludzi korzystających z danych satelitarnych, w tym zdjęć, tylko po to, by zobaczyć sobie Ziemię z wysokości jest jednak niewielki. 

Dane satelitarne służą bowiem znacznie szerzej. Dzięki nim możemy obserwować oceany, atmosferę oraz zmiany zachodzące w czasie. Co więcej, pewnie spotkaliście się z nimi, a nawet o tym nie wiecie. Prognoza pogody, mapa Google’a czy Apple’a czy komunikaty w prasie podczas wyjątkowego stanu to tylko przykłady ich wykorzystania. 

W kontekście miast ten temat dotyczy równie szerokich zagadnień. Dzięki takim danym możemy monitorować stan lądu, w tym środowiska naturalnego, obserwować atmosferę czy nawet kierować działaniami pod kątem zarządzania kryzysowego. 

Miejska skala

Ponieważ miasta, to główne siedliska ludzi (a jak pokazują badania trend urbanizacji będzie się zwiększał), kluczową rolą jest monitorowanie miast, ich struktur i kierunków rozwoju. Dzięki danym pozyskanym z satelitarnej obserwacji terenu, jesteśmy w stanie skontrolować wiele obszarów. Wśród nich są na przykład informacje o tym, jakie jest pokrycie terenu. Pozwalają także wykryć samowole budowlane czy sprawdzać pokrycie infrastrukturą transportową. Wreszcie pozwalają także tworzyć trójwymiarowe modele (należy tu jednak pamiętać, że ewentualne tworzenie modeli 3D wymaga zastosowania również innych technologii, jak LIDAR – radar wykorzystujący laser lub zdjęcia lotnicze).

W ten sposób możemy także kontrolować temperaturę powierzchni lądu, w tym zjawisko miejskiej wyspy ciepła. Na bazie tego oraz informacji o wskaźnikach terenów biologicznie czynnych łatwiej jest zapewniać komfort przebywania w danej przestrzeni i dbać o jak najwyższą jakość życia w miejscowości. Miasto jednak, to również ludzie mający swoje potrzeby, konieczne do zapewnienia. Jedną z podstawowych jest dostarczenie żywności. Dane satelitarne i tu mogą być pomocne, są w stanie bowiem służyć do precyzyjnego określania stanu upraw i rolnictwa. A co za tym idzie do racjonalnego planowania zaopatrzenia jednostki w racje żywnościowe. 

Dane satelitarne w kryzysie

Ten wątek prowadzi nas ku kolejnemu, czyli zarządzaniu kryzysowemu. Samo pojęcie, chociaż nie napawa optymizmem, jest niestety naszą współczesną codziennością i lekcją do odrobienia przez każdy samorząd. Sytuacja spowodowana przez COVID dramatycznie obnażyła jak słabe i kruche są nasze systemy zarządzania.

Koronawirus to jednak jeden z wielu sytuacji, z którymi możemy mieć do czynienia. Światowa Organizacja Zdrowia w 2018 roku wpisała na listę największych globalnych zagrożeń chorobę X. Litera „X” oznacza, że chodzi o tajemniczy patogen X nie poznany jeszcze przez naukę. Chociaż został on uznany przez WHO za bardzo poważne zagrożenie dla ludzkości, jak widać skutecznie paraliżuje nasze życia i działania. Niestety, takich zagrożeń jest więcej.

Pamiętając sytuacje z poprzednich lat, kiedy susze powodowały odcięcia całych miejscowości od wody, niestety przewidujemy kolejne, podobne scenariusze również w najbliższej przyszłości. Dane satelitarne nie tylko mogą pomóc w prewencji takich przypadków ponieważ dzięki nim jesteśmy w stanie monitorować poziom wód, ale także na ich bazie opracowywać symulacje i scenariusze zachowań. Dostęp do takich informacji może zapewnić nam przygotowanie planu ochrony cywilnej oraz czasu reakcji. Podobnie kwestia ma się z innymi kataklizmami, jak pożary, porywiste wiatry, trzęsienia ziemi czy awarie przemysłowe. Wiążę się to także z całym systemem monitoringu pogody, czyli obserwacją atmosfery.

Świadomość dostępu do takich systemów pozwala na ich wczesne przewidywanie, a tym samym minimalizację zagrożeń. Co więcej, w trakcie samego wydarzenia dzięki takim danym jesteśmy w stanie na bieżąco kontrolować zmiany i zapewnić bezpieczeństwo oraz dostarczenie pomocy. Po stanie wyjątkowym dzięki porównaniu informacji o wiele łatwiej jest oszacować rozmiar zniszczeń i wyliczyć koszty potrzebne do ich niwelacji. 

Warunki do spełnienia

By to wszystko się zadziało konieczne jest jednak spełnienie konkretnych warunków. Po pierwsze – świadomość, po drugie – dostosowanie do potrzeb, a po trzecie – wygoda użycia. 

Świadomość konieczna jest, by rozwijać kompetencje. Chociaż coraz częściej mówimy o świecie, w którym zaczynamy spotykać się z problemami tzw. “czarnych łabędzi” (problemami, o których nie mieliśmy pojęcia), to świadomość występowania pewnych zjawisk, zwinne kompetencje i wiedza, którą możemy wykorzystać w szerokim zakresie wydają się być kluczem do sukcesu. Współczesny, dynamiczny świat szykuje nam coraz więcej wyzwań. Przetrwanie w nim warunkuje u nas wykształcenie właśnie takich umiejętności. Co więcej, obecnie nie tylko biznesy muszą podporządkowywać się klientowi, muszą robić to także systemy. Dlatego mając pewien zasób – korzystajmy z niego szeroko. 

Dostosowanie do potrzeb mocno nawiązuje do punktu pierwszego. Szczególny walor należy jednak nałożyć tu na beneficjenta, czyli klienta, który wysuwa do nas te potrzeby. Dlatego w przypadku danych, chociaż warto wiedzieć o ich wszystkich rodzajach, ofertować należy jedynie to, co potrzebne. Jeśli dana usługa nie wymaga najwyższej jakości, nie stosujmy jej. Optymalizacja jest równie ważna.  

Punkt trzeci to właściwie wynik powyższych. Dostosowanie do potrzeb gwarantuje wygodę użycia. Tylko słuchanie, zwracanie uwagi na to, co mówi klient, użytkownik okraszone naszym krytycznym myśleniem z wiedzą o zasobach da nam odpowiedź na dobry produkt. 

Nad tym wszystkim stoi zaś kontynuacja, rzetelność i wiarygodność danych. Chociaż proces tworzenia miast nie jest krótki, to konieczne jest by pracować na aktualnych informacjach. Warunkiem koniecznym do tworzenia miast zrównoważonych, dobrze zarządzanych, właściwie projektowanych jest opieranie się na nieprzedawnionych danych. 

Pomocne dane satelitarne

Współczesne możliwości dają nam, jak widać, wiele. To szczególnie ważne w świecie VUCA. Termin ten pochodzi od słów: volatility (zmienność), uncertainty (niepewność), complexity (złożoność) i ambiguity (niejednoznaczność). Został stworzony przez armię Stanów Zjednoczonych. Pojęcie, stworzone z pierwszych liter słów, opisuje specyfikę sytuacji podczas wojny, ale dobrze opisuje także inne zjawiska i procesy. Spotkamy się z nim w tematach biznesu, przywództwa, a także zarządzania. Nie bez powodu mówi się o nim również w kontekście miast.

W dobie tak silnej urbanizacji warto pamiętać, że chcemy dążyć do idei Smart Cities, a pamiętajmy miasto jest definiowane jako smart, gdy dysponuje kapitałem ludzkim i społecznym, tradycyjną i  nowoczesną infrastrukturą komunikacyjną, jego rozwój jest zgodny z teorią rozwoju zrównoważonego, a partycypacyjny system rządów zapewnia lepszą jakość życia. Myśląc perspektywicznie, musimy mieć tego świadomość. Miasto przyszłości to miasto smart, antykruche, elastyczne, adaptujące się i odporne na nieznane zagrożenia. Bazowanie na danych satelitarnych, może nam w tym pomóc. 

Barcelona i jej sposób na lepsze miasto

Według danych z OECD i IRTAD, Barcelona miała jeden z najwyższych wskaźników wypadków drogowych w Europie w 2007 roku. Na ulicach miasta ginęło rocznie prawie 50 osób. W 2017 liczba ta spadła do 12. Jak udało się to osiągnąć?

Barcelona to historyczna idealność

W pierwszej dekadzie lat 2000 turystyczna stolica Hiszpanii zmagała się ze znacznym przekroczeniem norm zanieczyszczenia powietrza, podwyższonymi średnimi hałasu i, jak już wspomniałam, wysokim współczynnikiem wypadków.

Specyficzna struktura miasta, oparta głównie na założeniach planu Ildefonsa Cerdy, miała być rozwiązaniem idealnym. Dziewiętnastowieczny projekt powstał jako odpowiedź na potrzeby rozrastającego się miasta. Po zburzeniu średniowiecznych murów nadarzyła się idealna okazja na stworzenie najnowocześniejszego wówczas planu. Cerda stworzył charakterystyczny układ oparty na siatce. Zwarte, niewysokie bryły budynków wypełniały kwartały zabudowy. Kwartały te, ścięte na narożnikach pod kątem 45 stopni, umożliwiały zapewnianie odpowiedniego doświetlenienia i przewietrzania mieszkań. Plan uzupełniały szerokie aleje z drzewami.

Niestety, wraz z upływem czasu i rozwojem miasta z czasem zaczęto ignorować pierwotne założenia. Budynki nadbudowywano i poszerzano, a parki zamieniano na parkingi. Potem pojawiły się również samochody.

Miasto da się poprawić

Barcelona chce wrócić do podstawowych założeń i oddać swoje przestrzenie mieszkańcom. Miasto zawsze miało być zorientowane na człowieka, jednak w międzyczasie udało się o nim zapomnieć. Plan jest ambitny: stworzyć dzielnice zorientowane na pieszych, a jednocześnie poprawić jakość powietrza.

Po latach debat Barcelona w końcu postanowiła wdrożyć koncepcję zwaną Superblokami. To główny element planu mobilności miasta z 2015 r. Co ciekawe, w tym scenariuszu nie zakładano wyburzeń, a jedynie modyfikację użytkowania terenów. Dzielnica  L’Eixample została po prostu przekształcona w sieć superbloków. Zasada działania jest stosunkowo prosta. Typowa jednostka składa się z zespołu dziewięciu istniejących budynków, a ruch kołowy ogranicza się do ulic na jego obwodzie. W obrębie Superbloków wprowadzono ograniczenie prędkości do 10 km/h, a ulice przekształcono na jednokierunkowe. Co ważne, w założeniach programowych znajdziemy też punkt o zmianie systemu mobilności. Oznacza to, że miasto jest świadome, że nie można nikogo wykluczać komunikacyjnie. Nacisk kładziony jest na zachęcanie do używania transportu zbiorowego. Barcelona chce sprostać wyzwaniu zbiorowego zobowiązania i zapewnić model, którego domagają się mieszkańcy miasta.

Podstawowym założeniem jest poprawa funkcjonalności obszaru i redukcja ruchu samochodowego. Ma to bezpośrednie przełożeniena wyższy poziom bezpieczeństwa na ulicach i przy okazji odzyskanie 70 procent powierzchni dzielnicy. Bulwary projektowane dla ludzi znów trafiają w ich ręce, a właściwie nogi.

Jak zagospodarować taką przestrzeń?

(Nie)stety, na to nie ma uniwersalnej odpowiedzi. Każda część miasta potrzebuje indywidualnych rozwiązań. Oczywiście, zamykają się one we wspólne ramy, ale ich szczegóły są różne. Dzięki takiej fazowości projektu w kolejnym kroku można skupić się na tym, co może powstać, by było jak najlepiej dopasowane do potrzeb mieszkańców. Nieodzownym narzędziem jest tu partycypacja. Ada Colau, która od 2015 roku sprawuje urząd burmistrza Barcelony, stara się kłaść spory nacisk na słuchanie mieszkańców i poprawę ich codziennego życia. Dlatego ważne było dla niej, by proces tworzenia Superbloków w mieście był przeprowadzony kompleksowo.

Badania wykazują, że dzięki takim zmianom przestrzeni nie tylko spada liczba wypadków, ale także zwiększa się odsetek rowerzystów i spacerujących, ludzie poznają swoich sąsiadów, a co za tym idzie, zwiększa się poziom szczęścia. Lista korzyści na tym się nie kończy. Powierzchnia terenów zielonych w dzielnicy zwiększy się o 300%, natomiast jakość powietrza wzrośnie do 94% przy jednoczesnej redukcji hałasu.

Barcelona z ludzkiego poziomu

Implementacja

Chociaż Barcelona swoje zmiany wprowadzała na jednostce o bardzo charakterystycznej strukturze, nie oznacza to, że podobnych zastosowań nie można wdrożyć gdzie indziej. Podobne działania podjęto również w Nowym Jorku, Oslo, Londynie, Madrycie czy Brukseli.

Co więc zrobić, by ulice były bezpieczniejsze dla pieszych?

Po pierwsze: wygoda. Każdy użytkownik, każdej funkcji dokładnie tego oczekuje. Chcemy, aby nasze telefony sprawnie działały, miejsca pracy były komfortowe, a ubrania dobrze leżały. Dokładnie tego samego oczekujemy od ulic. Pieszy ma czuć się bezpiecznie, równie komfortowo, co kierowca. Dlatego skrzyżowania i przejścia powinny być dostosowane do ich potrzeb. Konieczne jest ich wyraźne wyeksponowanie, najlepiej wyniesienie oraz odpowiednie oświetlenie. Bardzo istotne jest tu także dzielenie odcinków dróg. Poszczególne sekcje nie powinny mieć długości większej niż 150 metrów, aby zachęcać do chodzenia. Poruszanie się wzdłuż długich „ścian” zniechęca, powoduje psychiczne zmęczenie i stwarza wrażenie, że odległość jest większa niż w rzeczywistości, a kierowcom sugeruje, że mogą jechać szybciej. W takich przypadkach powinniśmy zadbać o ich rozbicie. Ulice zaś nie powinny zachęcać do rozwijania prędkości: w tym celu najlepiej sprawdzą się szykany, garby i zwężenia jezdni.

O tym dlaczego takie przestrzenie należy projektować z perspektywy człowieka pisałam tutaj.

Po drugie: analiza. Szersze spojrzenie na problem ulicy może dać o wiele lepszy obraz problemu. Nie zawsze zamknięcie ulicy to najlepsze wyjście. Komunikacja i mobilność to elementy, które muszą funkcjonować w mieście sprawnie, a zamienianie ulic w tereny dla pieszych, woonerfy itp., by odniosło sukces, musi być implementowane tam, gdzie nie wyrządzi szkody. Dzięki szerszej perspektywie i projektowaniu scenariuszy jest o wiele łatwiej stworzyć rozwiązania dobre dla całego miasta.

Po trzecie: nie można marnować zasobów. Zero-waste to także przestrzeń miejska, dlatego każdy metr kwadratowy jest ważny. Inżynierowie dróg lubią zapewniać samochodom jak najwięcej miejsca, ale usuwanie pasów i upraszczanie skrzyżowań może realnie poprawić przepływ ruchu. Mieszanka niewyznaczonych pasów i niejasnych oznakowań często staje się bardziej zatłoczona niż proste skrzyżowanie. To także najczęściej spore przestrzenie, które mogłyby być o wiele bardziej zwarte. Metod na zmianę aranżacji jest wiele, ale najprostszą jest Sneckdown, czyli zbadanie strumieni ruchu na bazie wytyczania tras na nieodśnieżonych drogach. Odzyskaną przestrzeń można wykorzystać na place i wyspy dla pieszych. Dzięki temu poprawia się widoczność i zwiększa bezpieczeństwo.

Wiąże się to także z czwartą zasadą, czyli czytelnością. Jasne, wyraźne trasy, oznakowane pasy, ale też dobra widoczność na skrzyżowaniach, to także poprawa bezpieczeństwa. Nie mniej ważne jest wyraźne wydzielenie ścieżek rowerowych. Odseparowane, intuicyjne, ciągłe i o dobrej nawierzchni drogi rowerowe mają kolosalny wpływ na ilość wypadków. Całość musi być zaś spojona sygnalizacją świetlną zaprogramowaną pod ilość użytkowników.

Po piąte: należy zapewnić bezpieczny dostęp do wysokiej jakości transportu publicznego. Tramwaje i autobusy to świetne zastępstwa samochodów. Poprawiają przepustowość dróg, a tym samym zmniejszają ilość aut na drogach. By transport publiczny był wygodną alternatywą, należy zapewnić komfort korzystania. W związku z tym nie tylko pojazdy muszą być wygodne, punktualne i niezawodne. Muszą pokrywać także jak największą część miasta, a dotarcie na przystanek nie może sprawiać problemów.

Dlaczego to jest tak ważne?

W większości miast, ulice stanowią największy odsetek przestrzeni publicznych. Dlaczego tak łatwo oddajemy je tylko samochodom? Cytując Michaela R. Bloomberga, czyli byłego burmistrza NYC: „dobrze zaprojektowana ulica poprawia jakość życia na wiele sposobów, począwszy od redukcji emisji, które przyczyniają się do zanieczyszczenia powietrza i zmian klimatycznych, po zwiększenie bezpieczeństwa. Ulice tego typu to jednocześnie pomoc dla lokalnych przedsiębiorców”. Żyjemy w XXI wieku, który niestety, musi zmagać się z wypaczonymi ideami pseudo-modernistycznej szkoły planowania przestrzennego. Wizje miast, których dominuje samochód, powinny przejść już dawno do lamusa. Niestety, kulturowo wciąż postrzegamy auto jako status. Jednak dzięki dobrym praktykom i edukacji jest szansa, że to się zmieni. W Polsce już widać powolne zmiany. Dobrym przykładem jest Łódź, która postanowiła stworzyć woonerfy, Warszawa, która w pilotażowych projektach zaczyna przekształcać swoje ulice oraz Rybnik, który stworzył swój Plan Zrównoważonej Mobilności Miejskiej.

Miasto, w którym przestrzenie publiczne są zaprojektowane jako wygodne i spokojne, a przy tym dostępne dla wszystkich, to miasto przyjazne.

Najprostszy przepis na takie przestrzenie to projektowanie ich tak, jakbyśmy projektowali je dla dzieci. Czy na obecne polskie ulice wypuścilibyśmy swoje dzieci? 

Oryginalnie tekst pojawił się na blogu pieing.cafe

Zobacz też Barcelona Smart City. Elementy, które stoją za jej sukcesem

10 nietypowych rozwiązań w Smart City w Europie.

Nowy ranking Instytutu Rozwoju Zarządzania (International Institute for Management Development – IMD) i Singapore University of Technology and Design (SUTD) koncentruje się na tym, jak obywatele postrzegają zakres i wpływ starań, aby ich miasta były „inteligentne”. Według najnowszego raportu, 10 najlepszych miast w indeksie IMD Smart City Index 2019 to Singapur, Zurych, Oslo, Genewa, Kopenhaga, Auckland, Tajpej, Helsinki, Bilbao i Dusseldorf.

Dlaczego przytaczamy akurat ten raport? Ponieważ ten jest inny. To mieszkańcy stwierdzili w nim, dlaczego ich miasta są Smart.

Nowa definicja Smart City

Takie badania to potwierdzenie tezy, że nie wystarczy już, by miasto koncentrowało się tylko na technologii, by mogło znaleźć się w takim rankingu. Coraz ważniejsze jest by widzieć dlaczego stosuje się dane rozwiązanie. Epoka Smart Cities 1.0, w których celem jest cyfryzacja sama w sobie odchodzi do lamusa. Jak podkreślają autorzy opracowania, w tym rankingu skupiono się na wyróżnieniu jednostek, które wiedziały dlaczego wprowadzają dane rozwiązanie. U podstaw ich strategii leżało szukanie realnej poprawy jakości życia i to by miasto było mądrzejsze lub zyskiwało podstawy, by takim się stać. Dzięki temu nowemu, bardziej zrównoważonemu podejściu do wszystkich dziedzin miejskości, od usług transportu do ekologicznych budynków, inteligentne miasta mają szansę rewolucjonizować myślenie o życiu w mieście. 

Smart Cities 3.0 to podejście w zarządzaniu miastem skierowane na człowieka. Technologia ma tu pomagać w codziennym życiu i funkcjonowaniu w urbanistycznej tkance. To znaczna różnica w tworzeniu Smart City (o poprzednich generacjach pisaliśmy tutaj). W artykule tym poruszymy temat najciekawszych i mało oczywistych rozwiązań Smart Cities w Europie.

#1 Budapeszt

W stolicy Węgier niedawno uruchomiono Zieloną mapę Budapesztu. Projekt ma na celu odwieść turystów od zwykłych atrakcji i pomóc zarówno im jak i mieszkańcom spożywać, relaksować się, podróżować i robić zakupy w bardziej świadomy i zrównoważony sposób. Dwujęzyczna mapa łączy kilka tematów: miejsca i programy, które koncentrują się na zrównoważonym rozwoju, życiu i minimalizacji odpadów. Bezpłatny przewodnik dostępny jest w wersji online, a w drukowanej wersji jako eko-druk na bazie atramentu sojowego. 

#2 Lyon

W 2018 r. Lyon został wyróżniony przez Komisję Europejską za zaangażowanie w powszechną dostępność – w 2019 roku został nazwany Europejską Stolicą Inteligentnej Turystyki. A czym jest inteligentna turystyka? To integralna część Smart City. To też podejście angażujące społeczności lokalne w rozwój turystyki w celu poprawy ogólnej jakości życia. Jednym z największych sukcesów Lyonu jest dawna dzielnica przemysłowa La Confluence. W której obecnie znajduje się światowej klasy muzeum nauki i antropologii – Musée des Confluences.

#3 Sztokholm

Älskade stad (Ukochane miasto) to inicjatywą na rzecz lepszego i przyjemniejszego środowiska w Sztokholmie. Sztokholm, Ragn-Sells (firma zajmująca się recyklingiem), Bring (dostawy) i Vasakronan (firma handlowa) wspólnie stworzyli wyjątkową współpracę. Jej celem jest ograniczenie wpływu ruchu w centrum miasta. Podstawa tego projektu jest bardzo prosta: dostawy do centrum miasta są kierowane do centrum dystrybucji zbiorczej. Tam ładowane są na przyczepę elektryczną, (którą dostarcza Ragn-Sells), w trakcie kursu zbiera ona także odpady i materiały do ​​recyklingu. Efektem jest oszczędność w kursowaniu pojazdów. Rozwiązanie to jest o tyle istotne, że w rozwijających się miastach ruch dostawczy ma tendencje wzrostowe.

Dzięki współpracy poszczególnych firm rozwiązanie to przyczynia się do zmniejszenia ruchu oraz poprawy jakości środowiska. Łącząc dostawy paczek z odzyskiwaniem surowców wtórnych można więc nie tylko zoptymalizować ruch, ale także promować rozwiązania pomagające środowisku. Projekt został zainicjowany cztery lata temu, kiedy ówczesny komisarz ds. Ruchu wysłał zaproszenie na warsztaty w celu znalezienia lepszych rozwiązań sytuacji na drogach w centrum miasta.

#4 Vitoria-Gasteiz

Vitoria-Gasteiz jest siedzibą rządu i stolicą Kraju Basków oraz prowincji Araba w północnej Hiszpanii. W 2012 roku zdobyła tytuł Europejskiej Zielonej Stolicy. Miasto ma wysoki odsetek zielonych terenów publicznych, zapewniając, że cała ludność mieszka w odległości 300 m od otwartej zieleni. Istnieje wiele konkretnych środków wspierających i zwiększających różnorodność biologiczną i usługi ekosystemów. Flora i fauna są monitorowane, dąży się do minimalizacji fragmentacji siedlisk oraz wprowadza środki mające na celu zmniejszenie zanieczyszczenia światłem. Poza terenami rekreacyjnymi i siedliskami przyrodniczymi dla życia roślinnego i zwierzęcego tereny zielone mają tu również cel edukacyjny. 

#5 Rzym

Osoby dojeżdżające do pracy w Rzymie mogą zarobić pięć centów na bilety komunikacji miejskiej za każdą plastikową butelkę, którą poddają recyklingowi w specjalnych maszynach wokół stacji metra. Kwota trafia na konto pasażera w aplikacjach partnerskich „MyCicero” lub „Tabnet”, które można wymienić na środki transportu publicznego. W czasach, gdy dużo mówimy o kryptowalutach, de facto mamy plastikową walutę – plastik. System, w którym pomagamy zbierać i przetwarzać, pomaga dbać o środowisko a jednocześnie budować dobre nawyki lokalnych mieszkańców. 

#6 Amsterdam

Główną formą transportu w Amsterdamie jest jazda na rowerze. Zmniejsza to zanieczyszczenie pochodzące z pojazdów silnikowych. Jeśli już używa się tu transportu kołowego, to wykorzystuje się do tego pojazdy elektryczne w celu ograniczenia niepożądanych emisji. Wiele miast ma pojazdy elektryczne, ale Amsterdam idzie o krok dalej z pociągami, autobusami i metrem napędzanymi energią odnawialną. Mieszkańcy coraz chętniej instalują także panele słoneczne, aby wytwarzać energię odnawialną, a miasto dąży do wzrostu liczby gospodarstw domowych stosujących zrównoważony styl życia o 92 000 w 2020 r. Jednym ze sposobów, w jaki robi to miasto, jest zachęcanie firm budowlanych do budowania bardziej ekologicznych nieruchomości w celu zabezpieczenia przetargów na grunty .

#7 Hamburg

Hamburg i jego zmiana to sztandarowy przykład stawania się Smart. Nie tak dawno temu miasto miało bardzo wysoki poziom zanieczyszczenia z powodu ciężkiego przemysłu i braku inwestycji w środowisko naturalne oraz miejski ekosystem. Symbolem tej niewiarygodnej zmiany jest dawne wysypisko śmieci w dzielnicy Wilhelmsburg. W 1983 r. okazało się być bardzo toksyczne, oddziałując zanieczyszczeniami także na okoliczne zbiorniki wody. Przemieniając okolicę, właśnie na tym obszarze zaprojektowano Energy Hill. To 40-metrowe wzgórze, na którym znajduje się elektrownia wiatrowa i system fotowoltaiczny zdolny do zaspokojenia potrzeb energetycznych 4000 rodzin.

Miasto jednak na tym nie poprzestaje i wdraża politykę Smart City dalej. Wprowadza zakazy używania plastikowych butelek i jednorazowych kapsułek z kawą w urzędach publicznych. To drugie najbardziej zaludnione miasto w Niemczech staje się pierwszym zielonym miastem Europy. Wprowadza ścieżki rowerowe, mobilność elektryczną, ogranicza odpady, a to tylko niektóre z pozytywnych praktyk stosowanych przez miasto, które każdego dnia pokazuje, jak rozwijać się gospodarczo z poszanowaniem środowiska. 

#8 Bristol

Bristol to miasto w południowo-zachodniej Anglii z populacją prawie pół miliona ludzi. W 2015 r. Miasto zobowiązało się do opracowania planu zrównoważenia. Od 2005 do 2010 r. Bristol był w stanie zmniejszyć zużycie energii o 16%. Celem eko-miasta jest zmniejszenie emisji CO2 o 40% do 2020 r. Io 80% do 2050 r. Bristol zajmuje drugie miejsce na świecie pod względem ekologiczności, reagowania na zmiany klimatu i praktyk recyklingu. To miasto osiągnęło także zerowy poziom odpadów na wysypiskach, wprowadziło transport miejski napędzany produktami z recyklingu. Mieszkańcy zaś zużywają mniej energii na gospodarstwo domowe niż jakiekolwiek inne miasto w Wielkiej Brytanii. Miejsce to znane jest również z „alternatywnego” stylu życia, ponieważ znajdziemy tu na przykład restauracje, które używają tylko odpadków, możemy także wybrać się na spotkanie rady miasta by podyskutować na temat energii odnawialnej. 

#9 Lizbona

Lizbona otrzymała Europejską Nagrodę Zielonej Stolicy na 2020 rok. Zasłużyła sobie na uznanie, ponieważ zaczęła dążyć do zrównoważonego rozwoju w czasach kryzysu gospodarczego. Stolica Portugalii od dawna poważnie podchodzi do ekologizacji. Tu udało się zmniejszyć emisję CO2 o połowę w latach 2002–2014 i zwiększając udział pojazdów elektrycznych we flocie miejskiej do 40%. Prawie 95% mieszkańców mieszka obecnie w odległości 300 metrów od transportu publicznego, a 75% mieszka w tej samej odległości od terenów zielonych.

#10 Lublana

Lublana znana jest ze swojego centrum przeznaczonego wyłącznie dla pieszych. Mnogość zielonych terenów publicznych, które stanowią jedną trzecią powierzchni miasta zapewniło jej miano zielonej stolicy Europy w 2016 roku. To miasto jest też pierwszą stolicą w Unii Europejskiej, która wzięła udział w programie Zero Odpadów. Dzięki niemu osiągnięto cele o wiele niższe niż średnia UE. Stolica Słowenii dziś zbiera 61% odpadów komunalnych. Należy przypomnieć, że Słowenia przystąpiła do Unii Europejskiej w 2004 r. I do tego czasu nie posiadała odpowiedniego systemu selektywnej zbiórki odpadów. Lublana zdołała dziesięciokrotnie zwiększyć poziom selektywnie zbieranych bioodpadów i materiałów recyklowalnych oraz zmniejszyć o 59% ilość odpadów składowanych. Jednocześnie utrzymano tu jedne z najniższych kosztów gospodarowania odpadami w Europie. Miasto zobowiązało się także do zwiększenia poziomu selektywnej zbiórki odpadów do 80% w 2035 oraz do zmniejszenia rocznej ilości odpadów przypadających na mieszkańca. 1400 hektarów powierzchni przeznaczono także na las, który ma zostać pochłaniaczem CO2. 

Susza w skali Europy

Susza jest drugą najważniejszą klęską żywiołową po powodziach. W latach 1950–2014 susza dotknęła 2,2 miliarda ludzi. W przypadku Europy takie szkody spowodowane w latach 1950–2014 oszacowano na średnio 621 mln euro. Do chwili obecnej 11% populacji europejskiej i 17% obszaru UE ucierpiało wskutek niedoboru wody.

Zmiana klimatu prowadzi do zwiększenia niedoboru wody i suszy w wielu częściach świata. I choć globalne ocieplenie w Europie działa dość wybiórczo, to i tak zmiany te mają duży wpływ na Stary Kontynent. Wiele z dóbr konsumowanych lub używanych w Unii Europejskiej jest produkowane za granicą. To uzależnia gospodarkę od zasobów wodnych w znacznie szerszej skali i poza granicami Unii. Potencjalne bezpieczeństwo żywnościowe i stabilność gospodarcza UE zostaje więc zaburzona. W najbliższej przyszłości zapasy soi, ryżu, trzciny cukrowej, bawełny, migdałów, pistacji i winogron najprawdopodobniej zdrożeją. Zasoby te pochodzą z obszarów o znacznym lub poważnym niedoborze wody. Największy problem w tym względzie mają Indie, prawdziwe zagłębie eksportowe. 

Susza i niebezpieczeństwa

W raporcie z 2018r Europejska Agencja Środowiska ostrzegła, że ​​zmniejszone opady deszczu zubożą pola uprawne w Europie Wschodniej i Południowej o ponad 80 procent. Niedobory wody wpłyną również na plony i produktywność w Skandynawii i Europie Środkowej. W Europie, wśród krajów najbardziej dotkniętych zjawiskiem suszy jest Rumunia. Tu w kwietniu 2020r. minister rolnictwa Adrian Oros stwierdził, że ponad trzy miliony hektarów zbiorów posadzonych zeszłej jesieni zostało zniszczonych. Niewiele lepiej jest w sąsiedniej Ukrainie, gdzie rezerwy wody są na najniższym poziomie od sześciu lat.

Poprzedni rok pokazał, że susza doskwiera nam na dużą skalę w Europie. Po rekordowych temperaturach miasto Paryż w 2019 dotknęła klęska żywiołowa wywołująca niedobory wody. Tygodnie bezdeszczowej pogody spowodowały, że dwie trzecie francuskich gmin borykało się z ograniczeniami w jej dostawie. Obszary te zaliczone zostały do tzw. “terenów czerwonych”, co oznaczało, że wody używać można było tylko do podstawowych potrzeb. W sąsiedniej Hiszpanii kraj borykał się z podobnym problemem w trzecim najbardziej suchym roku tego stulecia. Susza dotknęła także części Niemiec, Polski, Czech i krajów skandynawskich. Litwa ogłosiła stan wyjątkowy, a susza zmniejszyła ich zbiory o połowę. Wszystko to nastąpiło po rekordowo wysokich temperaturach w czerwcu.

silhouette of two sticks

Ryzyko pożarowe

Susza i brak opadów to oczywiście wzmożone zagrożenie pożarowe. W tym roku doszło już też do wielu niebezpiecznych pożarów w Portugalii i Hiszpanii. Poziom wody w europejskich rzekach spada, a temperatury znów rosną. Pożary zniszczyły ostatnio dużą część lasu w strefie wykluczenia w Czarnobylu. Także i u nas płonęły lasy w Biebrzańskim Parku Narodowym. Polska Państwowa Komisja Leśna ostrzegła przed zagrożeniem pożarowym po zniesieniu sześciotygodniowego zakazu odwiedzania parków i lasów 20 kwietnia w ramach złagodzenia ograniczeń blokowania pandemii. 

Gospodarka wodą

Susza dotyka nas z siłą niespotykaną od ponad stu lat. W Polsce przez pięć ostatnich lat, z rokiem przerwy w 2017 roku, zbiory roślinne w rolnictwie miały niższą wartość niż 11 mld euro – wyliczył Eurostat. Podkreślić tu należy, że nie chodzi o tu o to, że opadów nie ma, a o fakt, że szybko wyparowują.

Zatrzymujemy dziś 6,5 proc. średniorocznego odpływu rzek. To oznacza, że ilość zmagazynowanej wody w istniejących zbiornikach retencyjnych w Polsce wynosi ok. 4 mld m3. Jesteśmy wśród krajów europejskich, które zatrzymują jej najmniej – nasze warunki fizyczne i geograficzne stwarzają możliwości retencjonowania na poziomie ok. 15 proc

Susza a miasto

Problemy związane z wodą to jednak nie tylko rolnictwo. Susza oznacza również duże problemy dla mieszkańców miast. Żyjąc w mieście może nam się wydawać, że suszy nie ma, bo nie doświadczamy jej na co dzień. Mamy wodę w kranie i to nam wystarcza. O niskim stanie wód mogą co najwyżej widoczne koryto dna rzeki. Europa się urbanizuje i to do miast przeprowadzają się ludzie. W najnowszych badaniach przeprowadzonych przez Uniwersytet w Newcastle po raz pierwszy przeanalizowano wszystkie możliwe zmiany. Uczeni wzięli pod uwagę powodzie, susze i fale upałów we wszystkich europejskich miastach przy użyciu każdego modelu klimatycznego.

Wnioski płynące z tego raportu są jasne, wprost przewiduje się: 

  • pogłębienie fal upałów dla wszystkich 571 miast Europy
  • rosnące uwarunkowania dla  suszy, szczególnie w południowej Europie
  • wzrost powodzi rzecznych, szczególnie w północno-zachodnich miastach Europy
  • w najgorszych prognozach wzrost wszystkich zagrożeń dla większości miast europejskich
  • nawet w najłagodniejszym scenariuszu przewiduje się, że 85% brytyjskich miast, przez które przepływa rzeka, może mieć problem z powodzią.

Badanie pokazuje, że nawet najbardziej optymistyczny ze scenariuszy przewiduje zarówno zwiększoną ilość dni z falami upałów, jak i znaczny wzrost temperatury we wszystkich miastach europejskich. Prace pokazały też, że miasta Europy Południowej odnotują największy wzrost liczby dni z falami upałów. Miasta Europy Środkowej skazane będą na największy wzrost temperatury. Szacunek oscyluje między 2 °C aż po maksymalny wzrost do 14 ° C.

Miejska wyspa ciepła

Podwyższenie się temperatury w mieście to także pogłębianie się problemu związanego z opadami konwekcyjnymi. Miasta, które pokrywają wszystkie swoje przestrzenie utwardzoną nawierzchnią i ogólny brak drzew sprawiają, że to nad miastami pojawia się tzw. wyspa ciepła. Zjawisko to polega na tym, że w obrębie miast jest cieplej, niż w okolicach wiejskich. Różnica ta wynika z oddziaływania rodzaju powierzchni na klimat miast. Olbrzymie, betonowe i asfaltowe powierzchnie w dzień intensywnie się nagrzewają, a w nocy oddają ciepło. Powietrze nagrzewające się do poziomu o kilka stopni wyższego niż okolica daje efekt w postaci oberwań chmury. Kiedy zaś woda gwałtownie spada na tereny wybetonowane, to nie ma jak wsiąknąć w glebę. Zwiększa się powierzchnia zlewni takiego obszaru, ponieważ kanalizacja nie jest projektowana pod takie opady. W efekcie niestety otrzymujemy lokalne podtopienia. Uszczelnianie nawierzchni w miastach, poprzez wykorzystanie asfaltu, betonu i innych nieprzepuszczalnych materiałów do pokrywania dużych powierzchni jest też skorelowane ze wzrastającym stężeniem benzo(a)piranu, który ma działanie rakotwórcze. Sytuacji nie poprawia także trend na budowę obiektów wielkopowierzchniowych, jak np. galerie handlowe, które z ogromnych terenów tworzą przestrzenie nieprzepuszczalne. 

Susza – co robić?

Warszawa ma dzisiaj klimat zbliżony do Budapesztu z połowy XIX wieku. W Polsce mamy coraz mniejszy problem z mrozami, za to coraz większy z upałami. Musimy więc zacząć projektować obiekty pod kątem komfortu termicznego głównie w lecie. Liczne dofinansowania na docieplanie budynków były jak najbardziej słuszne ponieważ chroniły przed stratami ciepła. Problem w tym, że niewiele robi się by budynki stały się odporne na upał. Jak mówi Marcin Popkiewicz, potrzebujemy budynków odpornych na upał, pasywnie i aktywnie. „Aktywnie” to przede wszystkim klimatyzacja – można ją zasilać z fotowoltaiki na dachu, która nie obciąża systemu energetycznego, bo zasila instalację akurat wtedy, kiedy ta jest potrzebna, czyli gdy świeci słońce. Z kolei odporność „pasywna” polega na tym, by budynek był skonstruowany tak, by zapewniać jak najlepsze warunki do życia bez udziału elektroniki. Nowe budynki powinny być bardzo efektywne energetycznie.

Infrastruktura transportowa

W obniżeniu temperatur w mieście może pomóc także inne gospodarowanie infrastrukturą transportową. Skuteczne może stać się ograniczanie rozwoju infrastruktury samochodowej. Wiemy już, z twierdzenia Lewisa-Mogridge’a, że poszerzanie dróg i dokładanie kolejnych pasów wcale nie powoduje rozładowania korków.

Samochody na drogach w mieście odpowiedzialne są za hałas, wypadki, smog i korki. Co więcej kładzenie nacisk na nowe asfaltowane przestrzenie sprawia, że problem z termiką pogłębia się. Betonowe i asfaltowe torowiska, sprawiają, że temperatura może podnieść się do 50 paru stopni. 

Komunikacja zbiorowa

Konieczne jest także przejście na transport niskoenergetyczny, zbiorowy, zasilany przez nieemisyjne źródła energii. Wymogiem, by ludność przesiadła się z samochodu na komunikację zbiorową jest jednak dobra usługa transportowa. Dobrze zrobiła to na przykład Barcelona, o której pisaliśmy w tym wpisie.

Najlepszy dla środowiska jest oczywiście tramwaj. Ważne jest jednak, by ten wpisywał się w politykę dbania o środowisko, a więc nie miał betonowych torowisk, których szyny tramwajowe podczas upałów nie wytrzymują i pękają. Rozwiązaniem na taki problem są oczywiście zielone torowiska, które obniżają temperaturę dzięki swojej odporności na nagrzania. Nadmienić należy, że rozwiązanie takie nie jest wcale droższe. 

Nie wszystkie miasta i gminy mogą sobie jednak pozwolić na wprowadzenie tramwajów. Dlatego równie przydatnym i istotnym jest buspas, czyli wydzielony pas drogowy, którym poruszać mogą się jedynie autobusy (oraz służby). O krok dalej jest metrobus, czyli buspas z priorytetem ruchu. Jest on wydzielony fizycznie od reszty jezdni. Jeździ w tempie metra, dwa razy szybciej niż autobus na buspasie i trzy razy szybciej niż pojazd w normalnym ruchu. 

Przywracanie przestrzeni miejskiej ludziom, a odbieranie jej samochodom, naprawdę wychodzi na dobre wszystkim, co świetnie pokazują Oslo, Wiedeń czy Kopenhaga. Miasta, które optymalizują się pod ludzi, a nie pod auta, zajmują najwyższe pozycje w rankingach jakości życia.

– Marcin Popkiewicz

Niskoemisyjność

Niemcy w ramach swojej Energiewende (transformacji energetycznej) rozwijają fotowoltaikę, wiatraki i biogazownie. Jednym z oficjalnych celów tej polityki jest też zmniejszenie energii cieplnej zużywanej w budynkach do jednej piątej. W Niemczech większość nowych budynków powstaje w standardzie pasywnym lub lepszym.

Woda szara

Kolejnym aspektem jest woda i zmiana sposobu jej używania. Nie do wszystkich czynności musimy koniecznie wykorzystywać wodę z miejskiego wodociągu, która jest w wielu miastach naprawdę wysokiej jakości i nadaje się do picia. Można pomyśleć o wykorzystaniu deszczówki lub „wody szarej”. Woda szara to ta woda, która została już przez nas wykorzystana, np. do kąpieli czy mycia naczyń i nie nadaje się do picia, ale do innych czynności jak najbardziej.

Rola zieleni

Miasta na całym świecie dostrzegają potencjał łączenia zielonej i błękitnej infrastruktury w sieć. Dzięki zespołom terenów zielonych i systemów wodnych możemy walczyć z suszą w mieście. Woda i zieleń w mieście najlepiej funkcjonują jako zespół błękitnej infrastruktury. Zgromadzona w zbiornikach retencyjnych, czy przekazana do głębszych warstw gleby w procesie infiltracji woda deszczowa nawadnia miejską roślinność. Pozwala w ten sposób obniżyć koszty jej utrzymania. Badania CRC for Water Sensitive Cities w Australii pokazały zależność w zazielenieniu miasta – zwiększenie powierzchni zadrzewionej o 10% skutkuje obniżeniem temperatury gruntu o 0,5-1 stopnia Celsjusza. Im niższa temperatura, tym mniejsze parowanie wody. 

green leafed tree with sunlight at daytime

Na mikroklimat w miastach wpływa również wilgotność powietrza. Przesuszenie powietrza na obszarach pozbawionych wody wiąże się ze zwiększoną ilością zanieczyszczeń oraz pyłów, w tym również popularnych alergenów takich jak pyłki traw i drzew. By temu zaradzić, należy zadbać o obecność naturalnych i sztucznych zbiorników wodnych oraz innych obiektów, gromadzących wodę deszczową. Zieleń zwiększa możliwości retencji wody deszczowej, spowalnia jej odpływ i przyczynia się do poprawy bilansu wodnego w miastach. Drzewa w mieście działają także jak naturalny filtr oczyszczający powietrze. Ich liście zatrzymują kurz i pyły oraz pomagają usuwać z atmosfery toksyczne substancje. Są w stanie ograniczyć zapylenie w mieście nawet o 75 proc. Do tego odpowiednie gatunki roślin, posadzone w zbiornikach lub na ich brzegach pomagają oczyścić wodę deszczową. To one zatrzymują metale ciężkie i ułatwiają sedymentację, czyli osadzanie się zanieczyszczeń na dnie.

„Wyspa ciepła jest tym większa, im mniej jest zieleni i wody (tzw. powierzchni biologicznie czynnych), i im większa jest gęstość zabudowy”

– prof. Krzysztof Błażejczyk z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN (IGiPZ) podczas seminarium pt. „Dlaczego w mieście jest cieplej niż poza nim?”

Dobre praktyki

Oszczędne koszenie trawników, łąki kwietne i dotacje do budowy systemów służących zatrzymywaniu deszczówki – takie działania podejmują samorządowcy, by przeciwdziałać skutkom suszy. Samorządy wdrażają polecenia, by ze względów na panującą suszę zaprzestać koszenia trawników. Takie rozporządzenia wydano m.in. w Toruniu, Poznaniu, Katowicach czy Warszawie. Dodatkowo wydawane są decyzje dotyczące pielęgnacji miejskich trawników i wprowadzaniu łąk kwietnych. 

Lublin przyjął Program ochrony zasobów wodnych, w którym określono m.in. zasady udzielania dotacji do budowy systemów służących zatrzymywaniu wody deszczowej. Mieszkańcy Lublina otrzymają możliwość uzyskania wsparcia finansowego od Miasta Lublin na budowę np. ogrodu deszczowego lub studni chłonnej. Miasto dofinansuje też zakup i montaż wolnostojącego zbiornika na wody opadowe z dachu lub podziemnego zbiornika na deszczówkę.

W Bydgoszczy miejskie wodociągi realizują projekt związany z retencją. W ramach projektu powstanie m.in. 81 zbiorników na deszczówkę, którą będzie można wykorzystać w czasie suszy.

W Łodzi przygotowano Plan przeciwdziałania skutkom suszy, który ma na celu zoptymalizować ilość wody zużywanej do podlewania i ograniczyć koszenie trawników. Miasto wydało także poradnik dla właścicieli ogrodów, w którym znajdują się informacje jak zatrzymywać wodę i wilgoć w gruncie. Gmina wprowadza także program adopcji drzewa, do którego może się włączyć zarówno osoba fizyczna, jak i firma. 

Zgodnie z nowelizacją Ustawy Prawo Wodne obowiązującą od 1 stycznia 2018 gminy mają obowiązek pobierania od mieszkańców podatku od uszczelnienia terenu. Potocznie nazywany podatkiem od deszczówki ma stanowić rekompensatę, za zmniejszenie naturalnej retencji krajobrazowej. 

Bielsko-Biała

będzie dotować łapanie wody deszczowej. Choć jak opisywaliśmy, sposobów na zatrzymanie wody deszczowej jest wiele, to najprostszym jest gromadzenie wody w zbiorniku. Podczas dziesięciominutowego deszczu z dachu o powierzchni 120 m kw. można zebrać około 180 litrów wody. By skłonić do tego mieszkańców, władze Bielska – Białej uruchamiają program „Bielsko-Biała łapie deszcz”. Ma on zachęcać ludzi do efektywnego gospodarowania wodą opadową. Może to być zamontowanie naziemnego zbiornika na deszczówkę lub budowa zbiornika podziemnego. W tym mieście także Fundacja Ekologiczna Arka j, uruchomiła akcję „Butelki życia”. Akcja polegać ma na zbieraniu w domu wody, np. z porannej toalety, mycia warzyw czy naczyń (tylko środkami ekologicznymi), przelewaniu jej do butelek i podlewaniu nią wybranej rośliny. Można np. wybrać i podlewać drzewa w parku, by zaopiekować się nimi w czasie suszy. 

Innym źródłem wykorzystania wody są baseny, które obecnie są zamknięte z powodu pandemii. Na taki pomysł wpadł wiceprzewodniczący rady warszawskiej dzielnicy Praga-Północ Jacek Wachowicz. Zaproponował, by wykorzystać wodę na potrzeby miasta (w sumie ok. 700 m3) z Dzielnicowego Ośrodka Sportu i Rekreacji, o ile jej jakość będzie na to pozwalała.

Co dalej?

Czy susza może się skończyć, albo chociaż zmniejszyć swoje oddziaływanie? Zapewne tak. Pomocne są tu wszelakie akcje edukacyjne oraz działania rządowe. Przedstawiciele Koalicji Ratujmy Rzeki w uwagach do rządowego „Planu Przeciwdziałania Suszy” wskazują na konieczność wdrożenia „mechanizmów racjonalizacji zużycia wody. Przykładem może być wprowadzenie dwustopniowej taryfy opłat za wodę wodociągową. To sprzyja oszczędzaniu i może zachęcać do stosowania wody szarej lub deszczówki do podlewania. 

Nie ulega też wątpliwości, że adaptacja do warunków i zjawisk wywołanych globalnym ociepleniem powinna przebiegać dwutorowo. Moim zdaniem pomoc szczebla centralnego to bezdyskusyjna konieczność, zwłaszcza jeśli mówimy o większych inwestycjach. Natomiast w tych mniejszych mogą partycypować władze lokalne, które realizują wiele innowacyjnych pomysłów

– dr hab. Andrzej Wałęga.

Technicznie i ekonomicznie nie jesteśmy w stanie wybudować gigantycznych i innowacyjnych obiektów, które chroniłyby nas przed suszą i nawalnymi deszczami. Ale inwestycje w zielono-błękitną infrastrukturę, przywracanie retencji i właściwe planowanie przestrzenne w zbytnio zabetonowanych już w tej chwili miastach mogą znacznie złagodzić skutki zjawisk, które obserwujemy – mówi dr hab. Andrzej Wałęga, prezes Stowarzyszenia Hydrologów Polskich.

W Polsce wciąż powszechnie nie podchodzimy całościowo do zagadnienia gospodarki wodnej: mówimy o suszy albo o powodzi, nie łączymy wątków. By ująć ten problem, trzeba patrzeć całościowo. To system naczyń połączonych i nie da się naprawiać jednego problemu, pomijając inny. Mówiąc o gospodarce wodnej konieczne jest ujęcie wszystkich zagadnień z nią związanych. By przeciwdziałać zjawisku suszy trzeba zatrzymywać wodę tam, gdzie spadnie. To oznacza popularyzację retencji i oszczędzania wody.