Partycypacja w Smart City

Temat partycypacji w Smart City jest istotnym aspektem. Nie sposób jednak zacząć o nim rozmawiać  bez wyjaśnienia tych pojęć. 

Partycypacja oznacza uczestnictwo, udział jednostek w większej grupie, formacji, czy sprawowaniu rządów. To sposób na aktywne branie udziału w wydarzeniach, które nas dotyczą. Rolą demokratycznych państw i miast jest włączać obywateli w proces decyzyjny, pytać ich o zdanie i działać zgodnie z głosem ludu. Specjalnym rodzajem partycypacji jest ta obywatelska, która dotyczy nas jako obywateli. Opiera się ona na komunikacji i dialogu z władzą i skupia się na wspólnym podejmowaniu decyzji. Stanowi więc istotny element demokracji. 

Smart City to tak zwane miasto inteligentne. Jak wyjaśnialiśmy w tym wpisie trudno uznać, że określenie to dobrze oddaje charakterystykę pojęcia. Nie chodzi tu bowiem tylko o inteligencję, a raczej inteligentne, czyli sprawne, elastyczne zarządzanie miastem. Dodatkowo należy nadmienić, że współczesne Smart Cities są projektowane zgodnie z ideą trzeciej generacji Smart City.. Miasta 3.0 charakteryzują się mocnym zorientowaniem na człowieka – mieszkańca i to jego jakość życia jest kluczową wartością. Są więc to jednostki ambitne i nowoczesne, mające za cel poprawę życia obywateli z wykorzystaniem technologii. Kluczowe wydaje się przyjęcie, że ważną rolę odgrywają kapitał ludzki i społeczny, edukacja, środowisko naturalne. Należy traktować więc smart city jako nowy paradygmat w rozwoju miejskim. 

Na czym polega partycypacja w Smart City?

Partycypacja w najnowszej generacji miast inteligentnych to uczestnictwo obywateli w procesie podejmowania decyzji  w wersji elektronicznej. Oznacza to, że wykorzystuje ona nowe technologie informacyjne i komunikacyjne (ICT – information and communication technologies) w procesie. Na zjawisko to używa się też określeń demokracja 2.0 lub e-demokracja. 

Technologia towarzyszy nam na co dzień. Nie wyobrażamy sobie już dnia bez smartfona, ani powrotu do poczty analogowej zamiast e-maili. Naturalne jest więc, że także partycypacja staje się cyfrowa. Badania OECD pokazały, że korzystanie z nowoczesnych technologii w istotny sposób wpływa na wzrost poziomu zaangażowania obywateli w sprawy publiczne. Ukuło się nawet nowe pojęcie demokracji cyfrowej (digital democracy). Określane z zakresu ICT oraz komunikacji internetowej (CMC) znajduje zastosowanie we wszystkich rodzajach mediów. Jego celem jest wzmocnienie politycznej demokracji i udziału obywateli w tym procesie. 

Elektroniczna partycypacja i bariery 

Należy tu jednak podkreślić, że narzędzia te nie mogą być jedyną formą partycypacji. W Polsce wciąż mamy problem z wykluczeniem cyfrowym. Pojęcie to nawiązuje do koncepcji wykluczenia społecznego, rozumianego jako brak dostępu do określonych dóbr niezbędnych do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. Wykluczenie cyfrowe nie wynika z samego tylko z braku połączenia z Internetem. Innymi przyczynami są: brak umiejętności posługiwania się komputerem, smartfonem, nieintuicyjna nawigacja stron czy niska prędkość łącza (szczególnie w małych miastach i na wsi).

Według badań CBOS na rok 2018 zaledwie 25% osób powyżej 65 lat i 51% w wieku 55–64 lata korzysta z Internetu, podczas gdy robi to zdecydowana większość ludzi młodych.

To prowadzi nas do stwierdzenia, że nowe narzędzia mimo, że obsługiwane głównie przez młode pokolenia Millenialsów i Generacji Z, uważanych jako digital native, muszą dalej być inkluzywne i projektowane w sposób nie pogłębiający wykluczenia. Dostrzeganie znaczenia kapitału społecznego, wiedzy oraz zaawansowanych technologii, pozwalających oszczędzać zarówno czas, jak i energię dla rozwoju miast, staje się wyznacznikiem efektywnego zarządzania w tych jednostkach.

Cechy e-partycypacji

Jak podkreśla Izabela Kapsa w publikacji “Elektroniczna partycypacja obywatelska

w miastach typu smart. Doświadczenia Polski na tle innych państw” cechy partycypacji obywatelskiej to: wpływ na mechanizmy demokracji bezpośredniej, rozwój dwustronnej komunikacji wyborca-polityk, wzrost zainteresowania procesami politycznymi (e-partycypacja) bądź wykorzystanie ICT do bieżącej pracy administracji publicznej (e-rząd)

„Nikogo nie trzeba chyba przekonywać, że sprawna e-administracja to w XXI wieku synonim sprawnego państwa”

– Anna Streżyńska, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, w latach 2015–2018 minister cyfryzacji 

Przykłady

Partycypacja elektroniczna w Polsce nie jest jeszcze czymś wszechobecnym. Sytuację jednak poprawiła “siła wyższa” w postaci pandemii COVID-19. To ona zmusiła wiele urzędów do przejścia w tryb pracy zdalnej oraz digitalizację materiałów. 

Najbardziej powszechnym przykładem “miejsca” do partycypacji są BIP (Biuletyn Informacji Publicznej), czyli system stron internetowych, stworzony w celu powszechnego udostępniania informacji publicznej w obrębie jednostek terytorialnych. Inne narzędzia to ePUAP czy strona obywatel.gov. Wart podkreślenia jest jednak fakt, że strony te mają funkcję głównie informacyjną. Na drabinie partycypacji jest to jeden z niższych szczebli. 

Arnstein, Sherry R. „A Ladder of Citzen Partcipaton”

Wyżej jest konsultowanie, do którego możemy zaliczyć budżety obywatelskie. To dwukierunkowa partycypacja, polegająca na partnerstwie między rządzącymi a obywatelami. Warto jednak zauważyć, że z ewaluacji dokonanej przez W. Kebłowskiego (W. Kębłowski, Budżet partycypacyjny. Ewaluacja, Warszawa 2014), w której ocenił 97 edycji budżetów partycypacyjnych w 72 samorządach. Wynika z niej, że tylko co dziesiąty budżet obywatelski spełnia wszystkie kryteria wynikające z definicji budżetu partycypacyjnego.

Przekazywanie informacji obywatelom na temat podjętych decyzji pozornie daje wrażenie szacunku i partnerstwa. Tak naprawdę jest jednak traktowaniem ich jako podwładnych, którzy jedynie zapoznają się z decyzjami podjętymi przez władzę. Konsultowanie idzie już krok dalej, ponieważ dopuszcza możliwość wypowiedzenia się obywateli. Wypowiedź ta, jak wiemy jednak z licznych konsultacji, nie musi być brana w ogóle pod uwagę.

„Jasne, że konsultacje”

Jak podkreśla wymieniona już wcześniej Izabela Kapska:

dobrym przykładem projektu konsultacyjnego jest częstochowski projekt „Jasne, że konsultacje”. Jego celem było zaktywizowanie mieszkańców do współuczestniczenia w życiu miasta. Działanie dokonywane było przez czynny udział w procesie kształtowania budżetu obywatelskiego, zapoznanie ich z zasadami podziału finansów, uczenie mieszkańców współdecydowania o kierunku rozwoju Częstochowy oraz zacieśnianie więzi w społeczności lokalnej.

“Rządy nie mogą dłużej postrzegać swoich obywateli jako problemu do zarządzania i rozwiązania. (…)  Przeciwnie, prawdziwy przywódca musi myśleć przyszłościowo i wyprzedzająco. Skuteczni liderzy światowi uznają, że obywatele są nie po to, by ich kontrolować, ale stanowią potencjał ludzki do podejmowania globalnych wyzwań i czynnego realizowania swoich dążeń. (…) A jest to możliwe tylko dzięki połączeniu technologii ze współpracą”. 
Ambasador Stuart W. Holliday

Trendy i oczekiwania 

Partycypacja elektroniczna w Smart Cities powinna przykuć uwagę włodarzy miast. Nie tylko zapewnia lepszą efektywność, ale także dobrze wpisuje się we współczesne trendy i zmiany zachowań ludzi. Jeśli zagadnienie to zrównamy z mapą trendów infuture to okaże się, że wypełnia ona przestrzenie zarówno trendów współczesnych, jak i tych przyszłościowych. I tak możemy zauważyć, że e-partycypację możemy zaliczyć do Smart Living, w ramach którego rozwiązania oparte głównie o nowe technologie wspierają codzienne życie człowieka tak, aby było łatwiejsze. Dodajmy do tego trend Seamless Tech. W jego ramach technologia, wpisując się w codzienne życie człowieka, staje się dla niego prawie niedostrzegalna. Przykładem może być nasz telefon – płatność bezgotówkowa, bilety, poczta. Smartfon integruje wszystkie te funkcje. Przyzwyczailiśmy się już do tego, że telefon nie służy już tylko do dzwonienia – to agregat potrzebnych technologii. Okazuje się, że przeniesienie debaty nad sprawami miejskimi do sieci jest wręcz koniecznością. 

Przyszłość jest już dziś

Miasta, by być konkurencyjne, muszą podążać za aktualnymi tendencjami. Dlatego też ważna jest podkreślenia idea globalizacji 4.0. To obszar łączący rozwiązania i idee, które odpowiadają na zmieniające się potrzeby i realia współczesnego, zdigitalizowanego świata oraz organizmów w nim funkcjonujących. Łączy się to z trendem Make Tech Human, czyli zauważalnemu naciskowi na coraz większą rolę technologii w służbie człowiekowi. Jak wspomina Natalia Hatalska, jest to Soft City, czyli idea miasta transparentnego, w którym mieszkańcom łatwiej jest wchodzić w relacje ze sobą i otaczającymi ich miejscami. To także miasto niesilosowe, które nie jest podzielone na niezależne od siebie działy i jednostki,  działające osobno w izolacji jedna od drugiej jak betonowe silosy.

Warto pamiętać także, że Smart City, to miasto, które na bieżąco bada swoich mieszkańców. W czasie rzeczywistym jest więc w stanie powiedzieć, co i jak się zmienia. To miasto tworzone w myśl zasady zrównoważonego rozwoju, gdzie technologia jest jednym z narzędzi budowania bezpiecznej, efektywnej i funkcjonalnej przestrzeni. Technologia jest jednym z narzędzi wspierających ten proces. W świecie w, którym mówi się wciąż o rosnącej roli danych, bazowanie na ich analizie i interpretacji, czyli tzw. „data-driven approach” staje się jednym z najważniejszych elementów cyfrowej transformacji.

Partycypacja to korzyści

Przywołując raz jeszcze raport OECD, warto wskazać na trzy główne zalety pogłębiania partycypacji: 

  • lepszą jakość polityki; 
  • większe zaufanie i akceptację polityki władz; 
  • współodpowiedzialność za tworzenie polityki. 

Na zakończenie nie pozostaje nie zacytować po raz ostatni Izabeli Kapskiej:

Zwiększenie partycypacji obywatelskiej to zatem wyzwanie dla państwa i samorządów. Powinny one prowadzić odpowiednią edukację obywatelską, a także dbać o rzetelność i realność stosowanych mechanizmów partycypacji. Im bardziej władza lokalna dopuszcza różne segmenty społeczności i grupy interesu do decyzji politycznych i dialogu społecznego, tym bardziej aktywna obywatelsko jest społeczność, tym większy jest globalny sukces lokalny. Poza działalnością edukacyjną, należy oczekiwać również zmian o charakterze legislacyjnym, wspierających czy nawet wymuszających większą intensywność interakcji między władzami samorządowymi i poszczególnymi segmentami społeczności lokalnej. Dobre prawo umożliwia, a czasem nawet pobudza innowacyjne rozwiązania w tym zakresie. Wprowadzenie mechanizmów partycypacyjnych pozwala na zwiększenie społecznej akceptacji realizowanych polityk, a także na optymalizację podejmowanych decyzji. 

Zanieczyszczenie światłem

Zanieczyszczenie światłem brzmi jak absurdalny problem. Światło kojarzy nam się pozytywnie, a jasne miejsca są dla nas naturalnie bezpieczne. Od wieków to latarnie nawoływały marynarzy do portu, a na gankach wielu domów zapalone światło oznaczało wyczekiwanie i zaproszenie. Zatrwożeni rodzice zaś zawsze ostrzegają dzieci, żeby nie chodziły po ciemnych zaułkach – powszechnie wiadomo, że oświetlone ulice oznaczają bezpieczeństwo. Jednak to, co oczywiste w ludzkiej skali i oddziałujące na nas bezpośrednio, w danej chwili, w szerszej perspektywie niekoniecznie jest dobre dla środowiska. 

Stosunkowo nowe badania (świadomość szkodliwych skutków zanieczyszczenia światłem rozpoczęła się na początku XX wieku, ale wysiłki na rzecz zaradzenia skutkom rozpoczęły się dopiero w latach 50.) podnoszą problem zanieczyszczenia świetlnego i zaliczają go do rodzajów zanieczyszczeń środowiska porównywalnych do skażenia gleby i wody oraz powietrza

Czym jest zanieczyszczenie światłem?

Czym właściwie jest więc zanieczyszczenie światłem? 

Jest to nadmierne występowanie antropogenicznego (pochodzącego od człowieka, nie występującego w naturze), sztucznego światła w nocy, które zmienia naturalne warunki środowiskowe (czasami o pojęciu tym mówi się także w ramach nadmiernego oświetlenia przestrzeni wewnątrz budynków, jednak na potrzeby tego artykułu przyjmujemy definicję ograniczającą się do terenów poza budynkami). Jest to efekt uboczny urbanizacji. 

Zanieczyszczenie światłem jest problemem globalnym i dotyczy wszystkich miejsc na Ziemi, do których dotarła elektryfikacja. Nadmiar światła nocą jest szkodliwy nie tylko dla ludzi i zwierząt, ale także dla roślin

 – biolog prof. Krystyna Skwarło-Sońta. 

Wydawać by się mogło, że problem ten jest nam odległy i nie ma większego znaczenia. Takie myślenie to jednak poważny błąd. Nieco ponad 100 lat temu w nocy można było wyjść na zewnątrz, nawet w mieście i zobaczyć Drogę Mleczną na niebie. Możliwość oglądania tysięcy gwiazd była częścią codziennego życia, która szeroko inspirowała artystów, takich jak, na przykład Van Gogh.

Gwiaździsta noc (hol. De sterrennacht) – Vincent van Gogh
// Wikimedia Commons //

Ponad połowa światowej populacji żyje obecnie w miastach. Szacuje się, że 3 na 4 osoby żyjące tam nigdy nie doświadczyły widoku rozgwieżdżonego nieba w nocy. Pokazuje to skalę występowania zjawiska. Pozwalając zdegradować nocne niebo, nie tylko tracimy nasze dziedzictwo kulturowe (np. tym, co uczyniło nas tym, kim jesteśmy), ale także pogłębiamy problemy bezpieczeństwa, oszczędności energii, zdrowia i wpływów na przyrodę. 

Przyczyny

Skąd się jednak bierze takie zanieczyszczenie? Czy to nie jest naturalny koszt rozwoju cywilizacji? Cóż – i tak i nie. Jako ludzkość wciąż się rozwijamy i odkrywamy efekty naszych działań. Tak jest i w tym przypadku. Oświetlenie uliczne, reklamowe i iluminacje obiektów architektonicznych oraz stadionów sportowych na stałe wpisały się w nasz krajobraz i nie potrafilibyśmy bez nich funkcjonować. Walka z zanieczyszczeniem świetlnym nie polega przy tym na ich usuwaniu, a raczej kontrolowaniu jego zasięgu i przemyślanym stosowaniu – także wobec coraz nowych rozwiązań. Przy współczesnym stylu życia społeczeństw nie jest możliwe całkowite wyeliminowanie nocnego oświetlenia, jednak jego racjonalne używanie może przyczynić się nie tylko do ograniczenia zanieczyszczenia świetlnego, ale i do oszczędności energii.

Ogólny charakter problemu ilustruje grafika poniżej: światło padające z ulicznej lampy jest niekontrolowane, skierowane tak, że oświetla budynek, oświetla o wiele więcej, niż potrzebny obszar. Dodatkowo, światło jest niebieskie, czyli wywierające najbardziej szkodliwy wpływ na środowisko. 

Ryc. 01 – Zanieczyszczenie świetlne – jak działa?

Spektrum problemu jest więc całkiem szerokie. Stopień zanieczyszczania świetlnego i jego wpływ zależą od konstrukcji opraw oświetleniowych, a dokładniej od tego, jak kierunkują strumień światła oraz od barwy emitowanego światła. 

Najkorzystniejsze są oprawy nie emitujące światła w niepotrzebnych kierunkach, zwłaszcza w górę. O takie oświetlenie dbają certyfikaty LEED czy BREEAM. Odpowiednie ukierunkowanie może pozwolić na zmniejszenie mocy źródła światła, co może przyczynić się do zmniejszenia emisji dwutlenku węgla. 

Ryc. 02 – Zanieczyszczenie świetlne – przykład oprawy oświetleniowej otwartej
Ryc. 03 – Zanieczyszczenie świetlne – przykład oprawy oświetleniowej osłoniętej

Ryc. 04 – Zanieczyszczenie świetlne – przykład oprawy oświetleniowej odcinającej

Obecnie coraz częściej oprawy przeznaczone do oświetlenia ulicznego posiadają płaskie klosze z ograniczeniami kierunku oświetlenia, dzięki czemu zmniejsza się straty światła. Najlepszymi są oczywiście te zapewniające pełne odcięcie światła (ryc. 04). Ich klosze nie emitują żadnego światła pod kątem większym niż 90 stopni od źródła światła. 

Coraz częściej stosuje się systemy zmniejszające moc oświetlenia w godzinach kiedy jest ono najmniej potrzebne. To charakterystyczny przykład rozwiązań z zakresu Smart City 3.0. Pamiętać należy jednak, że każde sztuczne źródło światła umieszczone poza zamkniętym budynkiem przyczynia się do zwiększenia zanieczyszczenia świetlnego. 

LED lepszy?

Wiele dużych miast zaczyna walczyć z nadmiernym oświetleniem, głównie ze względu na płynące z tego tytułu oszczędności. Kiedy Los Angeles zastąpiło ponad 150 000 latarni ulicznych diodami LED, miasto zaoszczędziło około 8 milionów dolarów rocznie. To ponad 60 procent ich kosztów energii.

Zmiany zauważalne są w większości centrów miast. Teraz diody LED, napędzają rewolucję w także w oświetleniu zewnętrznym, która może drastycznie obniżyć zużycie energii zarówno dla indywidualnych konsumentów, jak i całych miast. Ale przejście na oświetlenie LED, chociaż daje lepsze wyniki budżetowe, znacznie zwiększa zanieczyszczenie światłem, ponieważ czyste niebo rozprasza głównie światło o krótkiej długości fali. Widać to wyraźnie na fotografiach, np. włoskiego Mediolanu z 2012 i 2015 r. 

Milan – widoczne zmiany po zaintalowaniu świateł LED

Oświetlenie uliczne w mieście zmieniło się z żółtego / pomarańczowego (lampy sodowe) na białe (LED), podczas gdy otaczające obszary pozostały żółto / pomarańczowe. 

Milan – centrum z LEDowym oświetleniem wyraźnie odcinające się białym światłem

Globalne badanie prowadzone przez Christophera Kyba z niemieckiego Centrum Badań Naukowych GFZ, wykazało, że ilość sztucznego światła pochodzącego z powierzchni Ziemi w nocy wzrastała w promieniu i zasięgu o 2 procent każdego roku. 

Diody LED są tańsze niż poprzednie alternatywy, mają jednak swoje ukryte koszty. Ludzie mają tendencję do ich nadmiernego wykorzystywania i prześwietlania. Bez odpowiedniej osłony te znacznie jaśniejsze żarówki rzucają duże ilości zmarnowanego światła we wszystkich kierunkach. Co więcej, niedrogie białe diody LED, często spotykane w latarniach ulicznych, emitują fale o długości niebieskiego światła, które odbijają się w atmosferze, potencjalnie zwiększając blask nieba. Wiadomo również, że te długości fal wpływają na zwierzęta – w tym na ludzi – bardziej dramatycznie niż światła emitowane w innych częściach spektrum.

Co więc robić?

Rozwiązaniem nie jest oczywiście usunięcie wszystkich elementów świetlnych. Potrzeba jednak skupienia uwagi na tym problemie i budowania świadomości jego istnienia. Racjonalne używanie oświetlenie może przyczynić się nie tylko do ograniczenia zanieczyszczenia świetlnego, ale i do oszczędności energii. Przestrzeganie zasad związanych z używaniem sztucznego oświetlenia, unikanie błędów – to jedne z rzeczy, które możemy zrobić już dzisiaj.  

Świadomość problemu

Zjawisko zanieczyszczenia światłem zostało zdefiniowane stosunkowo niedawno. W związku z tym ciągle poznajemy skalę oddziaływania i to jak jest szkodliwe. Poprzez uwarunkowania ewolucyjno – kulturowe, światła nie kojarzymy z zanieczyszczeniem. Światło jest nadal symbolem bezpieczeństwa w najmniejszej, ludzkiej skali.  Ciemność powinniśmy traktować, jako ważną część tego środowiska na równi z atmosferą, glebą i wodą. 

Ważna jest tu edukacja w tym temacie, a także certyfikacja inwestycji. Na przykład, jeden z ważniejszych obecnych certyfikatów – LEED, posiada osobny dział w tej kategorii – Credit for Light Pollution. 

Zmiana ilości światła pochodzącego od oświetlenia zewnętrznego w latach 1992-2010 w Europie. Zdjęcia wykonane instrumentem OLS na satelitach DMSP. 

Konstrukcja oprawy

Wspomniana już forma lampy i klosza daje znaczną poprawę w efektywności oświetlenia. Szacuje się, że oświetlenie zupełnie nieodcinające w 50 procentach jest marnotrawione, a jedynie w 40 użyteczne (pozostałe 10 procent to poświata). IESNA (Illumination Engineering Society of North America) klasyfikuje oprawy mające osłonę, która całkowicie zasłania górną powierzchnię lampy jako odcięte i całkowicie odcięte –  pozwala to na ograniczenia w emitowaniu niepotrzebnego światła. 

Barwa

Mając na względzie koszty, stosowne jest oczywiście używanie oświetlenia typu LED. Należy jednak pamiętać, że zaleca się wytwarzanie białego, ciepłego światła. Wiele świateł LED emituje niebieskie światło o krótkiej długości fali. Łatwo rozprasza się w atmosferze, co powoduje zmęczenie oczu, upośledza widzenie w nocy i zwiększa zanieczyszczenie światłem. 

Kryteria

Wspomnieliśmy już, że powszechność opraw LED powoduje ich często nadmierne monotowanie. Warto więc mieć na względzie wymagania, które powinno spełnić oświetlenie. Powinniśmy mieć na względzie określenie krytycznych warunków, które mają na celu wprowadzenie źródeł światła.Warto zadać sobie pytania:

  • czy oświetlenie jest potrzebne w danym miejscu? 
  • który obszar musi być oświetlony? 
  • ile oświetlenia jest potrzebne?
  • jaka jasność jest wystarczająca? 

Jednym z kryteriów powinno być także określenie kiedy wymagane jest oświetlenie w danym miejscu. Obecnie możliwe jest stosowanie systemów zmniejszających moc oświetlenia w godzinach kiedy jest ono najmniej potrzebne. Tak działa na przykład instalacja timerów lub czujników ruchu (gwarancja zachowania bezpieczeństwa i oświetlenia w razie potrzeby).

Wspomnieć warto tu także o wyłączaniu zbędnego oświetlenia i stosowaniu systemów zmniejszających moc oświetlenia w godzinach kiedy jest ono najmniej potrzebne. Nie mniej ważne jest także ograniczenie występowania niewłaściwego widma emisji i dostosowanie oświetlenia zewnętrznego, aby nie oświetlało terenów sąsiednich działek. 

Niewłaściwe oświetlenie – ingerujące w działkę i budynek
właściwe oświetlenie – skierowane tylko tam, gdzie jest potrzebne – na ulicę.

Parki ciemnego nieba

W celu ochrony ciemnego nieba, na świecie wyznaczane są specjalne obszary – parki ciemnego nieba. Mogą one być włączone do sieci parków ciemnego nieba certyfikowanych przez International DarkSky Association. Pomagają one w zachowywaniu obszarów, które nie są zanieczyszczone światłem (lub są w niewielkim stopniu). Ich tworzenie wpisuje się w politykę zrównoważonego rozwoju. Oznacza to dbanie o stan środowiska i konieczność zachowania go w stanie  nie gorszym niż obecny; 

Parki ciemnego nieba pełnią też ważną rolę edukacyjną, uświadamiając jak poważnym problemem jest zanieczyszczenie światłem. Są one także wspaniałą atrakcją turystyczna, gdzie każdy może zobaczyć nocne niebo pełni jego okazałości.

Szacuje się, że w Stanach Zjednoczonych 80% populacji, a w Unii Europejskiej 67%, mieszka na obszarach, w których nocne niebo nigdy nie jest ciemniejsze niż przy Księżycu świecącym w pełni. 

Zieleń i infrastruktura

Zieleń to kolor który kojarzy nam się ze zdrowiem, spokojem i relaksem. Stanowi kolor uzdrowienia, nadziei i wolności. Od zawsze powtarza się, że człowiek czuje się lepiej w otoczeniu natury. Jak można to zbadać? Czy faktycznie jest nam tak potrzebna? Jakie są konsekwencje jej usuwania?

Zieleń w mieście

Żyjemy w środowisku zbudowanym. Urbanizacja terenów postępuje w galopującym tempie, a miasta zwiększają swoje populacje. Metry kwadratowe za działki osiągają niebotycznie wysokie ceny, niezależnie od lokalizacji. Brak planów miejscowych powoduje betonowanie każdej działki i zabudowywanie wolnych terenów. Wydaje się, że na parki i skwery nie starcza nam już miejsca – w końcu to „cenne powierzchnie”, których miasto, wydaje się, nie chce tak „marnować”. 

Takie myślenie to poważny błąd. Miasto to organizm, który funkcjonuje na zasadzie wielu zależności. Jak podkreślają naukowcy, „jest specyficznym układem przestrzennym, w którym warunki życia ludzi wynikają ze sposobu zarówno zorganizowania życia, jak i ukształtowania przestrzeni miejskiej” (Czekaj, Wódz 1991), a „niszczenie środowiska naturalnego powoduje niszczenie samego człowieka” (Sajdok, 1990). Często efekty, niewidoczne w krótkim odstępie czasu, ujawniają się dopiero później. Tak też jest właśnie z terenami zielonymi. To obszary, których chętnie się pozbawiamy, a ichmiejsce zajmują budynki, betonowe place i szerokie ulice. Efekt? Wyspy ciepła, niezdrowe powietrze i ogólna niechęć do korzystania z przestrzeni publicznych. 

Znalezione obrazy dla zapytania corbusier meme

Kolor nadziei.

Do tego wszystkiego nowe tereny, a także przestrzenie rewitalizowane najczęściej nie uwzględniają zieleni lub zastępują tę starą nową, znacznie mniejszą, bez możliwości ekspansji na terenie. Rachityczne drzewka w doniczkach na morzu betonu to ostatnio główny trend wśród projektantów przestrzeni miejskich. Więcej o tym dlaczego tak jest pisałam już na łamach Klubu Jagiellońskiego. Tymczasem zdrowe miasto bardzo potrzebuje terenów zielonych. Parki, skwery czy aleje ocienione dojrzałymi drzewami są istotnym elementem, bez którego niemożliwe jest sprawne funkcjonowanie człowieka. 

Badacze ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu w Exeter, odkryli, że stworzenie większej powierzchni takich terenów w miastach jest korzystne dla zdrowia publicznego. Osoby przenoszące się do zielonych okolic przeważnie doświadczały natychmiastowej poprawy zdrowia psychicznego, która utrzymywała się przez co najmniej 3 kolejne lata. Odkrycie to jest więc istotną wskazówką i powinno być wytyczną dla miejskich planistów. Taki charakter okolicy mógłby dostarczyć istotnych korzyści lokalnym społecznościom, wpłynąć na zdrowie ludzi i poprawić ich jakość życia. 

Inne badanie pokazało bowiem, że mieszkańcy są bardziej zadowoleni z życia, gdy w okolicy ich miejsca zamieszkania znajdują się skwery i parki. Co ciekawe, efekt ten jest niezależny od tego kim jesteśmy, jakie mamy prace i zarobki czy jaki mamy model życia. Wniosek jest prosty: zieleń wpływa na nasz organizm pozytywnie niezależnie od tego, czy jesteśmy tego świadomi czy nie. 

Jak podkreślają eksperci, nawet krótkie, systematyczne przebywanie na terenach zielonych poprawia nastrój oraz umiejętność koncentracji i myślenia. Badania wykazały, że dobry dostęp do terenów zielonych zmniejsza ryzyko zachorowania na choroby psychiczne nawet o 55 proc. Te małe, często niedostrzegalne wręcz jednostkowo korzyści, są bardzo istotne, szczególnie gdy mówimy o ogóle jakości życia całego społeczeństwa.

Zielona infrastruktura  

Jak pokazują badania, już pas zieleni wysokości i szerokości dwóch metrów jest w stanie spełnić funkcję filtra pyłowego. Analizy PAP potwierdziły, że u dzieci mieszkających w sąsiedztwie terenów zielonych rzadziej występowały objawy chorobowe w wieku dorosłym – ryzyko zachorowań zmniejszyła się aż o 71%. 

Współcześnie zieleń określana jest często mianem „zielonej infrastruktury”, ponieważ pozostaje także bardzo technicznym narzędziem, o równie istotnej roli w mieście. I tak, oprócz wyżej wymienionych zalet, stanowi też bardzo dobrą izolację akustyczną. Możliwości tłumienia wzrastają oczywiście wraz z powierzchnią liści, gęstością zadrzewienia i wielkością drzewostanu. Warto pamiętać, że należy także sadzić drzewa iglaste, ponieważ nie gubią igieł na zimę oraz żywopłoty mogące służyć jako krzewy ozdobne i dobre bariery dźwiękowe. 

Po trzecie tereny zielone ograniczają efekt „miejskiej wyspy ciepła”, czyli nadmiernego nagrzewania się obszarów zurbanizowanych. Funkcje chłodzące związane są z utrzymywaniem odpowiedniej wilgotności, zatrzymywaniem i parowaniem wody. W lecie różnica temperatur między centrami miast, gdzie zieleni jest mało, a przedmieściami może osiągnąć nawet 4 stopni Celsjusza.

Znalezione obrazy dla zapytania roznica temperatur zielen

Zieleń zapewnia także odpowiednią bioretencję, jest pomocna w zarządzaniu wodą, także tą burzową. Nawałnice to w dobie zmian klimatycznych coraz częściej spotykane zjawisko, a tereny zielone mogą w tym obszarze bardzo pomóc. Kryzys wodny w Polsce również skłania do postrzegania wody, jako zasobu, który musimy oszczędzać.

W każdej skali

Nie każdy jednak może pozwolić sobie na zieleń w otoczeniu.

Dlatego też wszystkim tym, którzy chcą zadziałać na mniejszą skalę polecam zapoznać się z elementami zielonymi w budynku. Dachy, ściany czy ogrody na tarasach to tylko elementy, które można ciekawie wkomponować w strukturę zarówno bliku, jak i domku. Co prawda nie mają one aż tak dużego wpływu, jak wielki park na poziomie gruntu, ale działają dobrze na małą skalę. Dla środowiska jest to bardzo cenne, ponieważ utrzymują niższą temperaturę budynku, zmniejszając potrzebę klimatyzacji.

Rośliny w mieszkaniach to również super opcja. W pomieszczeniu zdecydowanie bardziej odczujemy, jak produkują one tlen i nawilżają powietrze. Ponadto, rośliny zmniejszają elektryczność statyczną. Dodatkowo są też… modne. Coraz częściej występują jako ozdoby, elementy wyposażenia i obecnie można je wybrać tak, żeby dopasować swoje zdolności do potrzeb rośliny. Polem do popisu może być tu też loggia czy balkon. Mogą one spełnić funkcję zarówno pokoju do relaksu jak i eko-ogródka. Warzywa z powodzeniem można uprawiać w pojemnikach na balkonie. To idealna alternatywa, gdy nie mamy działki i ogrodu a chcemy mieć własne, zdrowe i ekologiczne plony. 

W tym duchu utrzymany jest też trend jest miejskiego ogrodnictwa (urban gardening, urban farming). Świadczą o tym aktywności takie jak dziewczyny z Inspektów czy akcja „Nasz ogród społeczny”

Podobny obraz

Zieleń +

Otoczenie zieleni to jak widać konieczność, a jednocześnie ogromne wyzwanie dla włodarzy miast. Według normy WHO obszar zieleni powinien zajmować 50 m2 na jednego mieszkańca aglomeracji. Tymczasem w Bydgoszczy (najlepiej wypadającej pod tym względem) jest to 36 m2. Czy to już czas by mówić o działaniu na szkodę społeczeństwa? Tego nie wiem. Wiem natomiast, że te kilka chwil w otoczeniu zieleni jest zbawienne dla mieszkańców. Dlatego więc podczas projektowania zarówno miast jak i budynków mieszkalnych czy biurowców czy naszych mieszkań szczególny nacisk powinien być położony na dostęp do zieleni. 

Oryginalnie tekst ten ukazał się na blogu pieing.cafe

Przeczytaj też Rozwiązania Smart City, które warto znać

Dane satelitarne w miastach

Kosmos a miasto na pierwszy rzut oka mają niewiele wspólnego. W końcu wszechświat to coś nieskończonego, odległego i prawdopodobnie nie jest pierwszą rzeczą, o której myślimy wstając rano i jadąc do pracy. Miasto zaś to jego odwrotność – mamy je na co dzień, na wyciągnięcie ręki. To tu w większości funkcjonujemy, spędzamy czas, mieszkamy, pracujemy. Te dwie rzeczy łączy jednak bardzo specyficzna rzecz, a mianowicie dane satelitarne. 

Od czego to się zaczęło?

Dane satelitarne wykorzystuje się do monitoringu od prawie sześćdziesięciu lat. Pierwsze zdjęcia Ziemi z kosmosu zrobiono podczas lotów suborbitalnych w 1946 r. Zdjęcia satelitarne Ziemi natomiast po raz pierwszy zostały wykonane 14 sierpnia 1959 r. przez amerykańskiego satelitę Explorer 6. 

Pierwsze zdjęcia z kosmosu podczas lotu V-2 No. 13 wystrzelonym przez USA 24 października 1946 roku źródło: Wikipedia.

Nie oszukujmy się, daleko im do tego, co teraz oferuje w swych ogólnodostępnych albumach NASA. Odsetek ludzi korzystających z danych satelitarnych, w tym zdjęć, tylko po to, by zobaczyć sobie Ziemię z wysokości jest jednak niewielki. 

Dane satelitarne służą bowiem znacznie szerzej. Dzięki nim możemy obserwować oceany, atmosferę oraz zmiany zachodzące w czasie. Co więcej, pewnie spotkaliście się z nimi, a nawet o tym nie wiecie. Prognoza pogody, mapa Google’a czy Apple’a czy komunikaty w prasie podczas wyjątkowego stanu to tylko przykłady ich wykorzystania. 

W kontekście miast ten temat dotyczy równie szerokich zagadnień. Dzięki takim danym możemy monitorować stan lądu, w tym środowiska naturalnego, obserwować atmosferę czy nawet kierować działaniami pod kątem zarządzania kryzysowego. 

Miejska skala

Ponieważ miasta, to główne siedliska ludzi (a jak pokazują badania trend urbanizacji będzie się zwiększał), kluczową rolą jest monitorowanie miast, ich struktur i kierunków rozwoju. Dzięki danym pozyskanym z satelitarnej obserwacji terenu, jesteśmy w stanie skontrolować wiele obszarów. Wśród nich są na przykład informacje o tym, jakie jest pokrycie terenu. Pozwalają także wykryć samowole budowlane czy sprawdzać pokrycie infrastrukturą transportową. Wreszcie pozwalają także tworzyć trójwymiarowe modele (należy tu jednak pamiętać, że ewentualne tworzenie modeli 3D wymaga zastosowania również innych technologii, jak LIDAR – radar wykorzystujący laser lub zdjęcia lotnicze).

W ten sposób możemy także kontrolować temperaturę powierzchni lądu, w tym zjawisko miejskiej wyspy ciepła. Na bazie tego oraz informacji o wskaźnikach terenów biologicznie czynnych łatwiej jest zapewniać komfort przebywania w danej przestrzeni i dbać o jak najwyższą jakość życia w miejscowości. Miasto jednak, to również ludzie mający swoje potrzeby, konieczne do zapewnienia. Jedną z podstawowych jest dostarczenie żywności. Dane satelitarne i tu mogą być pomocne, są w stanie bowiem służyć do precyzyjnego określania stanu upraw i rolnictwa. A co za tym idzie do racjonalnego planowania zaopatrzenia jednostki w racje żywnościowe. 

Dane satelitarne w kryzysie

Ten wątek prowadzi nas ku kolejnemu, czyli zarządzaniu kryzysowemu. Samo pojęcie, chociaż nie napawa optymizmem, jest niestety naszą współczesną codziennością i lekcją do odrobienia przez każdy samorząd. Sytuacja spowodowana przez COVID dramatycznie obnażyła jak słabe i kruche są nasze systemy zarządzania.

Koronawirus to jednak jeden z wielu sytuacji, z którymi możemy mieć do czynienia. Światowa Organizacja Zdrowia w 2018 roku wpisała na listę największych globalnych zagrożeń chorobę X. Litera „X” oznacza, że chodzi o tajemniczy patogen X nie poznany jeszcze przez naukę. Chociaż został on uznany przez WHO za bardzo poważne zagrożenie dla ludzkości, jak widać skutecznie paraliżuje nasze życia i działania. Niestety, takich zagrożeń jest więcej.

Pamiętając sytuacje z poprzednich lat, kiedy susze powodowały odcięcia całych miejscowości od wody, niestety przewidujemy kolejne, podobne scenariusze również w najbliższej przyszłości. Dane satelitarne nie tylko mogą pomóc w prewencji takich przypadków ponieważ dzięki nim jesteśmy w stanie monitorować poziom wód, ale także na ich bazie opracowywać symulacje i scenariusze zachowań. Dostęp do takich informacji może zapewnić nam przygotowanie planu ochrony cywilnej oraz czasu reakcji. Podobnie kwestia ma się z innymi kataklizmami, jak pożary, porywiste wiatry, trzęsienia ziemi czy awarie przemysłowe. Wiążę się to także z całym systemem monitoringu pogody, czyli obserwacją atmosfery.

Świadomość dostępu do takich systemów pozwala na ich wczesne przewidywanie, a tym samym minimalizację zagrożeń. Co więcej, w trakcie samego wydarzenia dzięki takim danym jesteśmy w stanie na bieżąco kontrolować zmiany i zapewnić bezpieczeństwo oraz dostarczenie pomocy. Po stanie wyjątkowym dzięki porównaniu informacji o wiele łatwiej jest oszacować rozmiar zniszczeń i wyliczyć koszty potrzebne do ich niwelacji. 

Warunki do spełnienia

By to wszystko się zadziało konieczne jest jednak spełnienie konkretnych warunków. Po pierwsze – świadomość, po drugie – dostosowanie do potrzeb, a po trzecie – wygoda użycia. 

Świadomość konieczna jest, by rozwijać kompetencje. Chociaż coraz częściej mówimy o świecie, w którym zaczynamy spotykać się z problemami tzw. “czarnych łabędzi” (problemami, o których nie mieliśmy pojęcia), to świadomość występowania pewnych zjawisk, zwinne kompetencje i wiedza, którą możemy wykorzystać w szerokim zakresie wydają się być kluczem do sukcesu. Współczesny, dynamiczny świat szykuje nam coraz więcej wyzwań. Przetrwanie w nim warunkuje u nas wykształcenie właśnie takich umiejętności. Co więcej, obecnie nie tylko biznesy muszą podporządkowywać się klientowi, muszą robić to także systemy. Dlatego mając pewien zasób – korzystajmy z niego szeroko. 

Dostosowanie do potrzeb mocno nawiązuje do punktu pierwszego. Szczególny walor należy jednak nałożyć tu na beneficjenta, czyli klienta, który wysuwa do nas te potrzeby. Dlatego w przypadku danych, chociaż warto wiedzieć o ich wszystkich rodzajach, ofertować należy jedynie to, co potrzebne. Jeśli dana usługa nie wymaga najwyższej jakości, nie stosujmy jej. Optymalizacja jest równie ważna.  

Punkt trzeci to właściwie wynik powyższych. Dostosowanie do potrzeb gwarantuje wygodę użycia. Tylko słuchanie, zwracanie uwagi na to, co mówi klient, użytkownik okraszone naszym krytycznym myśleniem z wiedzą o zasobach da nam odpowiedź na dobry produkt. 

Nad tym wszystkim stoi zaś kontynuacja, rzetelność i wiarygodność danych. Chociaż proces tworzenia miast nie jest krótki, to konieczne jest by pracować na aktualnych informacjach. Warunkiem koniecznym do tworzenia miast zrównoważonych, dobrze zarządzanych, właściwie projektowanych jest opieranie się na nieprzedawnionych danych. 

Pomocne dane satelitarne

Współczesne możliwości dają nam, jak widać, wiele. To szczególnie ważne w świecie VUCA. Termin ten pochodzi od słów: volatility (zmienność), uncertainty (niepewność), complexity (złożoność) i ambiguity (niejednoznaczność). Został stworzony przez armię Stanów Zjednoczonych. Pojęcie, stworzone z pierwszych liter słów, opisuje specyfikę sytuacji podczas wojny, ale dobrze opisuje także inne zjawiska i procesy. Spotkamy się z nim w tematach biznesu, przywództwa, a także zarządzania. Nie bez powodu mówi się o nim również w kontekście miast.

W dobie tak silnej urbanizacji warto pamiętać, że chcemy dążyć do idei Smart Cities, a pamiętajmy miasto jest definiowane jako smart, gdy dysponuje kapitałem ludzkim i społecznym, tradycyjną i  nowoczesną infrastrukturą komunikacyjną, jego rozwój jest zgodny z teorią rozwoju zrównoważonego, a partycypacyjny system rządów zapewnia lepszą jakość życia. Myśląc perspektywicznie, musimy mieć tego świadomość. Miasto przyszłości to miasto smart, antykruche, elastyczne, adaptujące się i odporne na nieznane zagrożenia. Bazowanie na danych satelitarnych, może nam w tym pomóc.